środa, 9 lutego 2011

styczeń 2010

niedziela, 24 stycznia 2010


24.01.2010, z rozmów…

O czym myślisz?

O niczym nie myślę

Jak to o niczym- powinieneś myśleć o mnie ( z łobuziarskim uśmiechem)

Oprócz tego że o Tobie to o niczym innym ( ze spojrzeniem pełnym wyrzutu)
Jak można o Tobie nie myśleć, kiedy leżysz obok mnie, czując Twój zapach, czując Twoje ciepło- nie da się o Tobie nie myśleć…

Hm… to teraz już wiem...

24.01.2010, Marzenia…

Chcę w zamrażarce trzymać śnieżkę…

A latem posadzić arbuzy…


24.01.2010, intymnie...

Chce żeby ktoś odkrył kontur linii mojej twarzy, zbadał luk moich brwi, pocałował rzęsy, zachwycił się kolorem oczu, poczuł miękkość moich ust, znalazł kilka piegów na policzkach i nosie, wplątał palce w moje włosy…

Znalazł wgłębienie na szyi… poczuł delikatność skóry na moim dekolcie, poszukał kilka piegów od słońca na moich ramionach… zbadał wypukłość łokci… odkrył intensywność pocałunku na linii nadgarstków… i we wewnętrznej stronie dłoni…

Z uśmiechem odkrył tajemnice na mojej lewej piersi… zatrzymał się na ich krągłości…

Sprawdził które miejsce na brzuchu łaskocze a które podnieca… dotknął każdy centymetr na moich plecach…

Zagłębił się w miękkość, wilgotność, kobiecość…

Odkrył krągłość bioder… linie ud… zapytał o bliznę na kolanie… pocałował pieprzyk na mojej łydce…

I z takim samą zachłannością, zainteresowaniem zapytał dlaczego nie lubię zupy ogórkowej…

chcę żeby ktoś miał odwagę…

miał odwagę mnie poznawać…

24.01.2010, narzekając...

Mam nastrój narzekająco-sentymentalny…

Nie chcę żeby tak było- jest mi dziś tak smutno… jakoś nie umiem się pozbierać, postawić do pionu… chyba wolałam być sama- całkiem sama… chyba wolałam być na odległość… jazda bez trzymanki skutkuje kacem moralnym i wątpliwościami wielkości kosmosu…

Czy to naprawdę tak ma wyglądać… tak zwyczajnie… tak spokojnie… tak bez emocji… tak bez poczucia bliskości… tak bardzo ostrożnie… tak bardzo z dystansem… tak żeby się nie angażować za bardzo… nie chce tak… do cholery nie chce tak…

I to moje głupie poczucie obowiązku, przywiązania… mam taką ogromną ochotę powiedzieć : ” jesteś bardzo fajnym facetem- ale nie dla mnie, potrzebuje kogoś innego”

Nie jesteśmy razem- nie jesteśmy parą…

Tylko teraz zastanówmy się kto jest dla mnie- chyba się jeszcze taki nie urodził…

I powtarzam sobie spokojnie, daj sobie i jemu czas, na poznanie, na zrozumienie, na obecność… tylko cholera co to za obecność- spotkanie raz na tydzień- bo praca, bo uczelnia, bo obowiązki, bo coś tam innego- i oczywiście udaje że tak jest dobrze…

Chce z kimś zwariować, zwariować dla kogoś, przy kimś…

23.01.2010, zapomniałam...


22.01.2010, miś...


21.01.2010, ...

Ktoś odwołał spotkanie… intuicyjnie czuje że to jakaś ściema… zobaczymy co dalej…

Jest tak zimno- mam spierzchniętą skórę dłoni- nie pomaga żaden krem…

Mówiłam już że boje się złych wyborów- ale takie życie-inaczej się nie da… złe wybory można zawsze spróbować naprawić… lub nie popełniać już tych błędów…

Śnił mi się P… nie wiem skąd ten sen… tak długo Go już nie ma w moim życiu… to dziwne było zobaczyć go tak dokładnie i tak realnie… to tylko sen… rzeczywistość była bardzo podobna… chciałabym kiedyś móc zapytać po prostu „co słychać”… na razie tak nie umiem… zresztą On tez milczy…

W głowie zrodził się plan na przyszłość… chyba wiem co chciałabym robić po studiach… ale to wymaga dużo odwagi i siły przebicia… naprawdę chciałabym to zrealizować… ale teraz najważniejsze ukończenie studiów… a miedzy czasie będę rozglądać się za możliwościami…

20.01.2010. mrg..

Jak widać robie wszystko żeby tylko nie zabrać się za pisanie pracy mgr. – dobrze mi idzie to „nie zabieranie się”

Wszystko gotowe, książki porozkładane… już nawet małe przemeblowanie zrobiłam żeby było mi wygodniej pisać- więc już nic nie da się zrobić… tylko żesz wreszcie wziąć się za to pisanie…

Hm… zawsze mogę jeszcze pójść sprawdzić sobie gg- czy czasem nie przyszła jakaś interesująca wiadomość- bynajmniej nie od pana nieśmiałego…

Będę smażyć się w piekle… ale w sumie nigdy jeszcze tam nie byłam…? a niebo… niebo mam u siebie w pokoju…;)

Rozmawialiśmy 76 minut przez telefon… zaprosił mnie jutro na koncert… o dużo rzeczy pytał- dużo rzeczy opowiadał… pamiętał że byłam bez makijażu… tak dokładnie mnie zapamiętał- zadziwiające…

19. 01.2010, zbrodniarz...

czuje się jak zbrodniarz…

głupi i przekorny los… poznałam kogoś nowego… innego… kogoś kto mnie zainteresował- akurat teraz…

spójrz na swoją prawą rękę widzisz tam coś… nie, nic tu nie ma-ale co ma być- pytam nie pewnie… jakieś zaręczynowe pierścionki… nie… no właśnie-więc wszystko Ci wolno…
przyjaźń…

boję się nie właściwych wyborów… boję się złych wyborów… zawsze trzeba wybierać- czasami tego nie lubię…

czy nie mógłby mnie ktoś tym razem wybrać… ??

16.01.2010, spotkanie...

Domik był nieznośny…

Kierowca w autobusie szalenie przystojny, młody- bardzo fajnie ubrany- przesłał mi uśmiech…

Zgubiłam jeden kolczyk- czerwony…

W czytelni nie znalazłam nic z sensem- do mojej pracy-ciągle jestem w punkcie wyjścia…

Zobaczyłam przepiękną bluzkę- w kolorze tak bajecznie niebieskim… przymierzyłam nie mogłam się oprzeć- kupiłam – nie mogłam się oprzeć- to była miłość od pierwszego wejrzenia…

Telefon… mogę być za 30 minut… to dobrze- bardzo dobrze…

Kolczyki-jakie piękne kolczyki-kupiłam… jak mała dziewczynka – z zachwytem…

Placki po węgiersku- zamiast ogrodniczki…- niech będzie… czasem lubię jak ktoś decyduje za mnie…

Tymbark- uwielbiam je otwierać i sprawdzać napisy… zawsze robię to z nutką ciekawości… ma moim był kształt serca- po prostu… tak uwielbiam tą przekorność losu- i znaki…?

Śmiałam się… tak głośno się przy Nim śmieje…

Nie lubię rozmów o przeszłości… nie lubię wiedzieć o byłych…

Dziś czułam że się podobam…

Jutro pisze projekt…

środa, 13 stycznia 2010


...

03.01.2010
Trudno zlokalizować mi datę… hm… chyba dziś około 3 stycznia… zmęczona jestem, bardzo zmęczona… to chyba nie tak miało być… chciałam bliskości, chciałam zwykłej- niezwykłej bliskości- dwojga ludzi… ciepła, rozmów i rozumienia… chciałam żeby mnie ktoś zatrzymał… chciałam muru-a znów mam przed sobą tylko szklaną szybę- wczoraj ją rozbiłam- posypało się szkło-zostawiając w moim sercu niezliczone ilości drobnych ran… już od tak dawna nie płakałam tak bardzo jak wczoraj w nocy… co się stało…. Sama nie wiem jak to określić co mam powiedzieć- zawiodłam się- ale to tak jest —jak mamy jakieś nie stworzone oczekiwania… ktoś wczoraj zapytał mnie o 5 powodów dla których jestem sama…
1 bo oczekuje, wymagam od siebie a nigdy niczego nie oczekuje, nie wymagam od drugiej osoby…
2 bo podobam się wszystkim czyli mam wrażenie że nikomu- jak coś jest do wszystkiego to jest do niczego…
3 bo lubię swoją niezależność… niemartwienie się, nie czekanie na telefon…
4 bo już na samym początku boje się końca…
Ostatniego powodu nie pamiętam
Dziwne, właśnie wracam busem do domu- i pisze, potrzebuje się wygadać, wyciszyć… a w radiu leci piosenka, która tak bardzo kojarzy mi się z Nim… i myślałam, tzn. byłam przekonana że jemu kojarzy się ze mną- okazało się że On mnie wtedy nawet nie zauważył… to dziwne- kiedy wydaje się nam że coś znaczymy, jesteśmy nawet przekonani że tak jest-a to tylko się nam tak wydaje- kolejny raz przekonuje się jak każdy człowiek jest innym światem, w każdej głowie dzieje się coś zupełnie innego- nie powtarzalnego… i my nie mamy wstępny do czyichś myśli, do czyichś odczuć,… pomimo tego ze ktoś nam coś mówi, opowiada- to bardzo często i tak rozumiemy to zupełnie inaczej, niż ktoś do nas mówi… to zaskakujące… trzeba umieć szanować świat kogoś innego, szanować, myśli odczucia… nie wszyscy myślą czuja tak samo- tzn nikt nie czuje, i myśli tak samo…
Nie umiem się odnaleźć w tym wszystkim…. Całował mnie w sposób jaki lubię, dotykał delikatnie-więc w zasadzie o co mi chodzi… jestem zmęczona już sama sobą… wszystko jest normalnie- nie dzieje się nic nadzwyczajnego-a mnie to wszystko tak boli, i tak przeraża… chce to zmienić, naprawdę chce to zmienić.. ciągle atakuje swoją cielesność, kobiecość- sama siebie ranie… nie wiem czemu-a może to jest kara, kara za odczuwanie przyjemności z bliskości drugiego człowieka…
Kiedyś wierzyłam w piękną czystą miłość, tylko mój pierwszy chłopak wszystko poprzestawiał… tzn. sprawił ze przestałam być taka naiwna… zranił mnie bardzo w tej kwest- zresztą nie tylko w tej… pamiętam zawsze przy nim czułam się jak brudna…. Zniszczył moją radość, czułość, spontaniczność… zdeptał moja niewinność… nigdy sobie nie wybaczyłam że mu na to pozwoliłam…
Ale może już czas może już czas sobie wybaczyć… to było już tyle lat temu- teraz wiem że On nie umiał inaczej0 tylko tez nie próbował inaczej… to tyle lat temu…czas sobie wybaczyć- prawda…
Po co ranić siebie jeszcze bardziej mocniej, ja tak gonie, prowokuje, kusze- wołam w ten sposób żeby mnie ktoś zatrzymał…. Ale to przecież moje życie… sama je buduje, nikt nie naprawi za mnie tego co złe… przecież potrafię… zwalczyć lęki , gdzieś z kiedyś, gdzieś z przeszłości… nigdy nie bałam się wyzwań0 tzn. bałam się-ale zawsze wychodziłam im naprzeciw- może spotkałam człowieka który mi w tym pomorze…
No to czeka mnie chyba trudne zadanie… powinnam zawalczyć o siebie- prawda?

05.01.2010
Ogólnie to dziwny czas- nie umiem tego sprecyzować- po prostu dziwny czas… nie umiem się zmotywować do pracy, tzn do pisania pracy magisterskiej, do projektu unijnego i do egzaminów- już pierwszy za tydzień w niedziele- a ja nic…
Ale od dziś to zmieniam…:)
To był dobry dzień… dużo słońca u mnie- co dzień wychodzę z Domisiem na zewnątrz… biegamy po śniegu, albo jeździmy na sankach, albo chodzimy nad rzekę podglądać dzikie kaczki… po świątecznej przerwie- nie odstępuje mnie nawet na krok… zima jest taka piękna… lubię przyglądać się jak śnieg błyszczy w słońcu… lubię jak skrzypi pod stopami w mroźne poranki…
Już sama nie wiem co mam myśleć o tym facecie w moim życiu… czasami mam ochotę Go z niego wywalić- zanim zagościł w nim na dobre… a czasami wydaje mi się coś zupełnie innego…
Przecież to zupełnie obcy człowiek… chyba chciałabym Go poznać- i chyba chciałabym pozwolić mu na poznanie mnie…
Po ostatnim spotkaniu – i tym co mu nagadałam powinien zwiać gdzie pieprz rośnie… a już na pewno ja bym tak zrobiła… a On pyta, jest i ciągle próbuje być obok mnie… powinnam to docenić- tzn doceniam… moim postanowieniem noworocznym powinno być : kobieto wrzuć na luz- kilka spotkań to nie ślub…!!
Więc powtarzam sobie, spokojnie, spokojnie… i z głupkowatym uśmiechem odpisuje na te wszystkie sms-y… ;)
Hm… chyba trochę za nim tęsknie- ale cciiii….. –to tylko mi się tak wydaje…;)

06.01.2010

Kolejny dzień, piękny zimowy… padał śnieg-lubię jak pada śnieg…
1. Od niedawna słucham radia „wawa” ( nie powiem czyja to zasługa) graja tu tylko polska muzykę- tak jak lubię… czasem dobrze wiedzieć że ktoś jeszcze słucha tego samego…
2. Byłam dziś niebieska… długi niebieski szalki… niebieska czapka… i duża niebieska torba… i lubię te moje kolory wśród szarości ulic…
3. Biegałam dziś po śniegu jak mała dziewczynka wbiegałam w największe zaspy- tyle radości mi to sprawiło… Domink w biegał w moje ramiona, podnosiłam go do „nieba” a On śmiał się tak pięknie i głośno...
4. Pije pyszną kawę z mlekiem- tzn powinnam to nazywać mleko z kawą? w szklanym kubku w czarno białe wzory… lubię to połączenie- nawet w ubiorze…
5. Otwieram drzwi do domu-zastanawiam się co dobrego na obiad- pomyślałam mam ochotę na placki ziemniaczane… wbiegam do kuchni jeszcze w płaszczu, czapce, szaliku… i są moja ulubione placki ziemniaczane- które tato mi już podgrzewa:) On wie co dobre…:)
6. Zabieram się dziś do nauki ubezpieczeń społecznych- i nawet mnie to cieszy…
7. Ciągle spoglądam na telefon… co kilka godzin połyskuje do mnie wesoło… dobrze wiedzieć że ktoś myśli, ktoś pamięta... ekscytujące oczekiwanie na odpowiedzi- zaczynam to lubić… ciągle jestem jak porzucone i zranione zwierze-szukam bliskości i gryzę jednocześnie… a On skrada się ciągle i nieustannie… ostrożnie i stanowczo… a ja prowokuje, podpuszczam Go, sprawdzam… a On ciągle mnie zaskakuje, tłumaczy, wyjaśnia… czytam : „chodziło o to że 1. Mnie prowokowała więc moja , 2 tylko tak troszkę dlatego mała, 3 bo prowokuje dlatego prowokatorka…” tłumaczy jak małej rozkapryszonej dziewczynce – prawda:)
8. I dzwoni żeby powiedzieć dobranoc- tylko tyle… a może aż tyle…
9. Przypomniałam sobie dziś moje obietnice- nie marnować dni, intensywnie i mocno- tak chce…
10. Wiem to głupie-ale dziś pierwszy raz zauważyłam malutkie zmarszczki w kącikach oczu-każdy wie jak to dramatyczne przeżycie dla każdej kobiety;) ale zaraz potem pomyślałam to tylko pozostałość po każdym moim uśmiechu… a co ja poradzę że często to robię- spokojnie nie zamierzam tego zmieniać:) więc radosny uśmiech przesyłam:)
Mam ochotę wieczorem na długi zimowy spacer…
Widziałam jak dziś dzieciaki zjeżdżali z górki na sankach, rzucali się śnieżkami- uśmiechnęłam się do nich… i pomyślałam że ja tez tak chcę…
Ciągle i w kółko słucham tej samej piosenki… to już chyba nie tak całkiem normalne-ale gdzieś to mam…

12.01.2010

I znów to zrobił- tzn doładował mi konto na komórce-o kolejna kwotę – a prosiłam Go żeby więcej tego nie robił- tym razem bez uprzedzenia dostałam sms-a z doładowaniem… ja rozumiem że może uwielbia moje sms-y ale bez przesady- nie jestem mała dziewczynką która można przekupić cukierkami… jestem taka zła… och…
Wystarczy że zostawił u mnie swoje płyty z filmami- nie lubię nie swoich rzeczy u siebie w pokoju… nie lubię jak ktoś bez pozwolenia wkrada się w mój świat- najpierw płyty a potem cała reszta z całym bagażem przeszłości, uprzedzeń, przyzwyczajeń i fanaberii…
Mam ochotę uciec…
Nie sądziłam że będzie mi tak trudno znów dzielić się z kimś obcym moim światem i poznawać inny świat- nie można tego jakoś przeskoczyć…
Powinnam być szczęśliwa- cała w skowronkach- a ja jestem roztargniona i pełna sprzeczności… nie ma to nic wspólnego ze słodkim zauroczeniem…
No po prostu porażka… tzn podoba mi się… lubię Go… ma w sobie coś- co mnie w jakiś sposób przyciąga- w końcu wypatrzyłam Go sobie z całego tłumu… do tego okazał się fajnym facetem… a mi wszystko przeszkadza…
Wydaje mi się ze to nie tak powinno być, że to nie to… a może po prostu strach i wygoda- nie pozwala mi na coś dobrego...
Jest małomówny- nie w tym sensie ze mało mówi, bo jest podgadany- tylko że nic nie mówi o jakichś uczuciach, emocjach… w zasadzie o co mi chodzi-przecież nie chciałam już nigdy więcej słów bez znaczenia i bez pokrycia… chciałam czynów, gestów…
A On jest


13.01.2010
Zdarzyło ci się kiedyś kupić płyn do kąpieli zamiast szamponu…? Pewnie nie… od teraz obiecuje czytać etykiety na opakowaniu… i tak przez zupełny przypadek mam płyn do kąpieli-morelowy… nie lubię owocowych kosmetyków…
Zima, ciągle zima – piękna zima… uwielbiam ją…
Lubie powroty do domu po pracy… lubię zrzucać z siebie ubrania-te pod kolor, dopasowane,starannie dobrane… lubię zdejmować kolczyki… odpinać korale… starannie zmywać makijaż-najpierw mleczko, tonik, krem… zakładam luźne spodnie, szeroką bluzę, splatam włosy- i uśmiecham się… te czynności dodają mi siły do pracy- po pracy:) pisze projekt unijny, zaczynam tą moją prace magisterską.. i staram się uczyć- sesja zbliża się powoli…
Chciałabym nie mieć w sobie lęku..chciałabym być ufna, odważna… chciałabym wbiec w to co się zaczyna z całą pasją, zaangażowaniem radością, namiętnością… a mnie paraliżuje strach- każdemu w mojej sytuacji radziłabym odwagi…
Mam szanse poznać innego człowieka- przecież to fascynujące-poznawanie… podoba mi się… lubię Go… więc co do cholery jest nie tak…
Kobieto wrzuć na luz- aż chce się wykrzyczeć- kobieto wrzuć na luz- prawda?
No dobrze więc wrzucam… czas na jazdę bez trzymanki…:)

sobota, 2 stycznia 2010


01.01.2010 spotkanie nr 2



Dziwnie się pisze nową datę… ale to nie o tym miało być… za chwile będę mieć w pokoju pana nieśmiałego… - och ten mój niewyparzony język… ciekawe co ja tu z nim będę robić… mamusia w siódmym niebie snuje plany na przyszłość- a ja mam ochotę zwiać jak zwykle w takich sytuacjach- i kiedy ja w końcu trochę wydorośleje- no kiedy… dobrze że pokój posprzątałam wcześniej… plotę głupoty a tak poważnie to trochę się denerwuje…- ale kto to widział- dojrzała emocjonalnie kobieta- dobre sobie….

00:16

Spoglądam na stolik -stoją tam dwie szklanki po soku… dwa białe talerzyki po ciastkach- i tak to zostania do jutra-po przebudzeniu się chce to zobaczyć- jeszcze raz…
Nie spodziewałam się takiego wieczoru- naprawdę nie spodziewałam się tego… usiadł na fotelu-więc w bezpiecznej odległości- na tyle by mnie oswoić… chcieliśmy obejrzeć film- zaproponowałam łóżko- no bo gdzie…:)z przekory ciekawa byłam jak się na tym łóżku obok mnie ułoży… wzięłam poduszkę pod głowę i położyłam się na jednej stronie- bliżej ściany się już nie dało… a On oparł się na drugim końcu łóżka-tak że mógł patrzeć na mnie i na komputer - spryciarz…:)więc oglądamy ten film- a On mnie zaczepia poduszką- tak się ze mną nie zadziera:) więc cały film śmialiśmy się, przekomarzali i między czasie bili poduszkami… zmniejszył się dystans między nami… gdzieś niby przypadkowo szukał moich dłoni… mężczyźni za zwyczaj szukają innych części mojego ciała… czułam się swobodnie i bezpiecznie… flirtował ze mną- normalnie flirtował ze mną słowami- uwielbiam takie potyczki słowne.. dużo tez rozmawialiśmy na różne poważne ( że tak powiem ) tematy…
Jak dzieci rzucaliśmy w siebie kasztanami… wygłupialiśmy się- już dawno się tak nie śmiałam w męskim towarzystwie… potem mogłam się o niego oprzeć-a On bawił się moimi włosami...- i płynęły słowa, słowa…
Na pożegnanie odprowadziłam Go pod drzwi… i po prostu pocałował mnie tylko lekko i niepewnie w policzek i pojechał… a ja zostałam pod tymi drzwiami- oszołomiona… cholera- co to On dostał instrukcje obsługi jak ze mną postępować…

31, grudzień, 2009, podsumowanie...



Koniec roku… nie wiem czy mam ochotę na podsumowania…

cały dzisiejszy dzień towarzyszy mi melodia- wsłuchuje się w dźwięki- i za każdym razem podoba mi się bardziej to co słyszę…

no dobrze więc spróbujmy…

założyłam nowy blog- miał być początkiem… miał symbolicznie zamykać pewien etap w moim życiu- i udało się… to co kiedyś tak bardzo bolało- zranione serce znalazło ukojenie- to mój duży sukces… zamknęłam rozdział mojego życia pod tytułem „pan R.” raz na zawsze- z tego jestem dumna… jestem lekka bez balastu przeszłości… to takie cudowne uczucie- już nie boli, już nie boli…

studia… dwie specjalizacje- i radze sobie, całkiem dobrze sobie radzę… to również napawa mnie dumą- zupełnie nowe miasto, nowi ludzie, nowe zasady- a ja czuje się jak ryba w wodzie… około 20 egzaminów już za mną- kosztowało mnie to dożo wysiłku i stresu- i udało się… zdobyłam wiedze i nowe umiejętności…
mam prace- która mnie cieszy, która daje mi mnóstwo radości, jestem niezależna finansowo to dla mnie dużo znaczy…

przetańczyłam prawie każdą sobotnią noc… to tyle radości w moim życiu, w całym tym roku… taniec to moja pasja-przetańczyłam niezliczone ilości godzin- w niezliczonej ilości męskich ramion…;)

przyjaźń- wiem co to prawdziwa przyjaźń- taka czasem bez słów , czasem z krzykiem-ale zawsze prawdziwa… więc przetrwałyśmy razem kolejny rok szamanko- kolejny rok z górki i pod górkę…:) ,Ninuś- to mnóstwo imprez, spacerów, rozmów, śmiechu, łez… - to również bardzo ważna osoba w moim życiu- i pamiętaj będę o Ciebie walczyć tyle ile trzeba będzie- mnie tak łatwo nie oszukasz…

wesele brata… miałam odwagę zaprosić kogoś wyjątkowego… przeżyłam chwile takie tylko moje, chwile które zapierają dech w piersiach- to był czas intensywności, uczuć, spontaniczności, i nocy bez godziny snu… to był mój piękny czas... przeżyłabym to dokładnie tak samo…

zrobiłam porządek w moim życiu z kłamstwem, udawaniem i byciem tak na trochę tak na niby… dowiedziałam się co jest przyjaźnią a co tylko ją udaje… kilka relacji rozpadło się z wielkim hukiem… nie umiałam tego zatrzymać-ale z perspektywy czasu widzę że wyszło mi to na dobre nie godzę się na namiastki- prawda…?

Poznałam nowych niesamowitych ludzi- na uczelni powstało kilka bardzo ciepłych relacji… jestem tam lubiana-to budujące uczucie kiedy ktoś naprawdę serdecznie cieszy się na twój widok… dla mnie kiedyś bardzo nieśmiałej ,niedocenianej to bardzo dużo…

Pewni ludzie stali się dla mnie ważni… kamil- rozumie mnie – to dziwne spotkać kogoś takiego… takiego jak ja… rozmowy z nim to sama przyjemność- tak więc kamil życzę nam kolejnego roku…:)

I ktoś jeszcze w końcu doczeka się tu wpisu…:) tak, tak marcin to kilka zdań dla Ciebie…;) to ktoś tylko na telefon… to rozmowy długie i pełne śmiechu… ciągle prawi mi mnóstwo komplementów- może dla tego tak go lubię…

Całkiem nieźle sprawuje się jako początkujący kierowca… to był pierwszy rok zmagania się z drogą i jej użytkownikami, parkingiem i tym podobnymi rzeczami… informuje że kolizji brak… ;) strach przed jeżdżeniem samochodem przezwyciężony…

Chodziłam na randki-poznawałam rożnych mężczyzn-ale może tyle na ten temat- po co psuć sobie humor…:)

Umiem grać w bilard- odkryłam że umiem grać w bilard…:)

Smutek zagościł u mnie smutek, smutek taki do wnętrza mnie… wiem co to odrzucenie, wiem co to rozczarowanie, wiem co to zawiedzione nadzieje

był tez strach o tatę, zmaganie się z Jego chorobą, wiem co to bezsilność -wiem jak boli kiedy nic nie możemy zrobić…

Wiem jak smakuje samotność-wiem jak boli… i umiem z nią żyć…

Tyle rzeczy przeżyłam ,tyle doświadczyłam , tyle poznałam, tyle się dowiedziałam… jestem pełnowartościowym człowiekiem… kocham życie…

To tyle…

Idę pić…

A i jeszcze jedno w roku 2010 zakocham się – postanowione…:)


30, grudzień, 2009, relacja randkowa...;)



Dałam sobie dzień na złapanie dystansu… spotkanie z panem nieśmiałym?
Zaczęło się od bieganiny…plamy na spódnicy, która idealnie pasowała do reszty tak skrupulatnie wybranego stroju, spóźnionego autobusu- i o mały włos nie zaliczyłam orła na śliskiej drodze… więc jak to u iskry bywa standard…?

Ale dotarłam na miejsce cało w dżinsowej mini – zamiast granatowej spódnicy do kolana…:) pan nieśmiały kilka minut przed 16 już do mnie dzwoni-no cóż więc poczeka-ja dopiero w połowie drogi do umówionego miejsca… umówiliśmy się koło szopki (jak miło Bożo Narodzeniowy akcent- tylko nie pytaj jak wyglądała ta szopka-bo nie mam pojęcia)

Więc już jestem, szopka też jest, rozglądam się dookoła -a Jego nie ma... i nagle zjawił się kilka metrów za mną- z łobuziarskim uśmiechem i słowami „więc jednak wiesz gdzie jest szopka na rynku”

Wiem… oczywiście ze wiem…

Podeszłam do Niego… podanie dłoni na przywitanie… moje zmarznięte ( zapomniałam rękawiczek) Jego przyjemnie ciepłe… spojrzałam o oczy i twarz- i pamiętam dokładnie co przemknęło mi przez myśli… a więc „podoba mi się”

Ja miałam wybrać lokal, bo podobno nie zna dobrze miasta… mięliśmy pójść piechotą, chodzenie zawsze mnie uspokaja, miałabym czas że tak powiem na rozeznanie tereniu… wszystko było zaplanowane…
A On wymanewrował mną przez kilkanaście uliczek, dotarliśmy na parking, poprosił o nazwę lokalu gdzie chciałabym pójść i w pięć minut byliśmy na miejscu, łącznie z zaparkowaniem samochodu… „nie zna miasta”- dobre sobie!!…

Jesteśmy w środku… moje ulubione ogromne skórzane sofy wolne… jakoś oboje wybraliśmy ten sam fotel-w moim spojrzeniu było wszystko- tzn „usiać tu a cię uduszę -mój teren, będziesz za blisko”, więc z uśmiechem bez słów usiadł na fotelu obok-czyli dla mnie idealnie... nie za daleko i nie za blisko mnie- no dobrze więc punkt dla pana, panie nieśmiały…

Zamówiliśmy jedzenie- które okazało się pyszne… a On okazał się wyśmienitym rozmówcą… dowcipnym , kłótliwym kiedy trzeba, inteligentnym- do tego czyta książki- nie możliwe myślę sobie, nie możliwe…:)
Więc spędziłam 2 godziny w naprawdę miłym towarzystwie… już dawno tyle się nie śmiałam, nie musiałam niczego udawać… nie musiałam się zastanawiać co teraz powiedzieć, nie było krępującej ciszy… całe zdenerwowanie gdzieś zupełnie znikło- jak i moje tak i Jego...

No dobrze trzeba to przyznać… reaguje na Niego- tzn. reaguje na Jego obecność- chemia- tak to się mówi…;) ciiii ani słowa więcej na ten temat…

Odwiózł mnie pod dom… wyskoczyłam z samochodu jak najszybciej się dało… wymamrotałam podziękowanie za miły wieczór i tyle mnie widział… (żeby przypadkiem nie próbował pocałować mnie w policzek)…
Odsunął szybę samochodu, krzyknął sprawdź kieszeń płaszcza i odjechał…

Wkładam rękę do kieszeni… pusta… wkładam do drugiej jest jakaś kartka… wyciągam, przyglądam się temu świstkowi papieru… a tam doładowanie na moją komórkę… myślałam że eksploduje- jak można tak godzić w moją niezależność… urażona kobieca duma sięga zenitu, a zakłopotanie zaraz za nią…
Kiedy wymienialiśmy się nr telefonu-wytłumaczyłam na wstępie ze chwilowo mam puste konto- ale odpisywałam na Jego sms-y z Internetu… ma też moje gg… no więc po cholerę to doładowanie…

piątek, 1 stycznia 2010


sylwester,,,

chciałam tylko powiedzieć że zakocham się w tym Nowym Roku...- postanowione...;)
dowiedzialam się dziś co we mnie dobrego....- dziwne słuchać o sobie coś dobrego...
i coś nowego- mamy w pokoju faceta-niesamowite mamy w pokoju faceta...
jak zwylke u szamaki nigdy nic nie wiadomo.... ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz