środa, 9 lutego 2011

marzec 2009

sobota, 28 marca 2009

wszystko mi wolno...

hm...
ja ciągle z tymi teoriami-jutro zdaje to cholerstwo-że tak się wyrażę...
boje się -facet jest nie obliczalny... i wiedza albo jaj brak nie ma tu nic do rzeczy...
wiosna-czuć ją... i dodaje mi to tyle energii... zresztą u mnie zmiany-zmiany we mnie...
wiesz-to tak jak bym wychodziła z ciemności na światło...
mam tyle pomysłów do zrealizowania...
w końcu czuje tyle energii...tyle ciepła-wokół mnie...
och-coś niesamowitego
to tak jak bym długo była zamknięta-w klatce-moich złych emocji...
a teraz-czuje że mogę latać...
cała ta bardzo trudna dla mnie sytuacja-związana z odejściem Roberta-cały ten ból rozstania, rozczarowania... - to jak by już inna bajka-już nie moja...
i jestem z siebie dumna...-tak jestem...
przetrwałam, przepłakałam-poradziłam sobie...
a teraz...teraz czas na coś nowego... czas na miłość;)
tak...tak... czas na nowe inne uczucia...
a że ona przyjdzie w to nie wątpię...
zawsze prędzej czy później przychodzi... do każdego...
i znów mogę świat zdobywać...
i czerpać z tego wszystkiego co mi wolno... mi singielce;)
a wolno mi wszystko...


nawet się zakochać;)

środa, 25 marca 2009

zupełnie, nie poskładana...

Zaparzona herbata czeka nie wypita...

Rogaliki już mi się przejadły....

Hm.... obejdzie się bez bólu??- dobrze...

Dźwięk tel.- wywołał radość, niespodziewaną radość,
Kilka słów „jak się czujesz, co słychać?”

Wiatr, słońce, chmury, deszcz, śnieg-wiosna...

Duże płatki śniegu-przypominają mi Ciebie...
Spacer ramię w ramię-
zbyt onieśmielona by spojrzeć w Twoją stronę...

nie lubię tej bezsilności- kiedy nie umiem pomóc przyjacielowi,

potrzebuje zmiany...
ciągle powtarzam sobie- dbaj o siebie
walczę z moim „słomianym zapałem”

dużo w mojej głowie-nie poskładanych myśli-
i chyba nie chce ich składać...

walczę o dobre „teraz”...
o piękne „teraz”...

dużo kłopotów na uczelni...
przerasta mnie to-a może już zapomniałam jak to się robi...
jak się rozwiązuje problemy-bo przecież tylko po to one są....

przekorny losie-uwielbiam cię....
za ten egz. w dzień wesela już na nowy semestr...
za tą piękną sukienkę-tą jedną-w nie moim rozmiarze...
za brak prof. na politechnice-a przecież miał być...
za listę obecności- kiedy akurat wyszłam na moment...
za brak indeksu-z nie mojej winy...
za nie słuszne wywalenie mnie z egz.
za zupełnie zmarnowany dzień-a przecież wzięłam wolne w pracy,
za okres- który wypada dokładnie w dzień wesela...

Za co jeszcze uwielbiać Cię mam - przekorny losie...

sobota, 21 marca 2009

wiosna, ja, anioł...

zobacz tam z boku-spoglądam na Ciebie i siebie...
przyglądam się sobie...
bo nie mogę kłamać patrząc sobie w twarz-
ja strażnik mojej prawdy...

prawdziwa- beatka którą odkrywam...
którą modeluje, rzeźbie, powolutku dokładnie...
popełniam błędy i naprawiam je...
upadam i podnoszę się...

czuje ją, szukam, potrzebuje - zmiany...
nam przed sobą zakręt- nie widzę co poza nim...
ale- uwielbiam ten dreszczyk emocji...
a życie mnie zaskoczy...
wiem to - na pewno.... wiem

idę poukładać mój niebieski świat
znów od nowa-ale mogę cos zmienić, coś przestawić...

spotkałam dziś... nie znam określenia
hm- wyglądał jak anioł....
biło od Niego ciepło, dobra siła, uśmiech
i ten kontrast-biel naprzeciw czerni...
był za blisko...

jak mała dziewczynka-
która nie dostaje do ziemi nóżkami-na wysokiej huśtawce...
i śmieje się w niebogłosy...-krzyczy zobacz latam...
dziś byłam tą małą dziewczynką- tuż nad ziemią...
a za szybą autobusu migał krajobraz...
a myśli swobodnie. lekko błądziły....

widzisz? zobacz....
moja prawda-nikt nie wie co mam w głowie

lubię chodzić za rękę z przyjaźnią,
towarzyszy nam śmiech...i to poczucie-radości....

dla nich byłam....tak- byłam dziś wiosną...
i teraz uśmiecham się też do Ciebie

piątek, 20 marca 2009

hm...

Och potrzebuje mega motywacji...takiej mega, mega, mega... jeszcze tylko moje 2 nieszczęsne egzaminy-to chyba najdłuższa sesja w moim życiu.... bo ciągle nie mogę złapać na uczelni-tych 2 prof..... i modlę się żebym nie dostała opieprz że tak późno przychodzę... –no ale tak to jest jak się wszystko odkłada na potem- to niestety to potem kiedyś musi nadejść....
Jutro mam ambitny plan zaliczyć w końce „zarządzanie zmianą i konfliktem” tylko musze jeszcze poczytać- i tu właśnie przydałaby się ta motywacja...
Mam wolne w pracy...chciałam pójść na miasto poszukać jakiejś sukienki na to wesele... a tu niespodzianka- jakiś wirus żołądkowy mnie złapał- trzeba by było zabrać łazienkę ze sobą na to poszukiwanie sukienki idealnej;-)
Ale dziś dowiedziałam się od Przemka że jakąkolwiek założę sukienkę to i tak będę wyglądać ładnie... dodał ze jak dla niego to mogę iść bez;) hm... trzeba rozważyć taką możliwość;-)
Ale się ośmiałam z Nim przez te ranne godziny przy komputerze-jak dobrze że ktoś wymyślił gg....;)Jutro na uczelnie- i mam ochotę założyć lekką, wiosenną sukienkę-a co!! do tego fioletowy sweterek i może nawet „kłosa” z włosów zaplotę:-) lekki makijaż pod kolor.... i jeszcze ta moja kremowa torebka... ładnie, lekko, zwiewnie i kobieco- wiosna nie będzie mieć wyboru jak tylko uchylić czoła:)

poniedziałek, 16 marca 2009

nie poskładana... ja

Zajrzałam do mojego poprzedniego świata-był taki dopieszczony-tak bardzo mój... ten tutaj jest inny- nowy- jeszcze nie znany... zmieniając miejsce tych naszych rozmów chciałam zakończyć pewien etap w moim życiu związany z bardzo trudnym rozstaniem.. zresztą uciekałam od wszystkiego co mogłoby mi Go przypominać.... ale teraz już wiem ze to nie tędy droga... dopiero nie dawno-chyba w piątek-pozwoliłam mu odejść naprawdę... przebaczyłam Jemu...sobie... nikt nie jest winny... nienawiść, złość-nie tędy droga... teraz już wiem... jestem wolna, lekka, spokojna.... a Jego już dla mnie nie ma-a ja już nie czuje złości-tylko spokój...
odkrywam mnóstwo rzeczy na nowo...
tyle radości wokół mnie..
spoglądam słońcu prosto w oczy-nie razi zasłużenie błyszczy...
łapie deszcz w dłonie-przyjemnie łaskocze...
spoglądam w chmurne niebo-skrywa w sobie tajemnice...
spoglądam w gwiazdy i szukam magii, kształtów...
spoglądam ludziom w twarz-rozdaje uśmiechy...
zaczytuję się w słowa-dające siłę...
koje dusze na spotkaniach z Bogiem-tak dobrze wierzyć....
śmieje się głośno-trzymając za rękę przyjaźń...
z zachwytem obserwuje spontaniczność dziecka-
w malutkich ramionach znajduję silę...
i kupiłam piękną torebkę-duża, kremową, lekko-taką romantyczną...
o ile torebka może być romantyczna-ale przecież kto jej zabroni:)
i marzę, marzę...
jestem sama-ale nie samotna...
rozpieszczam siebie....
chodzę spać otulona delikatnością pięknego materiału-
ten prezent nie może się marnować w szafie:)
tak słodko smakuje czekolada...
a ten dźwięk nalewanej wody do wysokiej szklanki-lubię go
i rano budzi mnie świergot ptaków-wiosna...;)
i nie mogę się doczekać tej nocy-jeszcze tyle dni....
rozkoszuje się tym niecierpliwym oczekiwaniem....
„przetańczyć z Tobą chce cała noc”...
i takie niezwykle-zwykłe „dobranoc Beatka”-
przyprawiło mnie o zawrót głowy-tak jak kiedyś...
lubię wspominać - zatapiać się w chwilach-tych pięknych chwilach
i zdobywam wiedzą-lubię ją zdobywać....
nie lubię marnować chwil....
i krzyczę na cały głos kocham Cię życie...

piątek, 13 marca 2009

zgodził się

wiesz-to spotkanie to jak powrót do ciepłego domu...
kilka godzin wyrwanych z rzeczywistości... pełnych śmiechu i spojrzeń...
powietrze drgało od takiego mocnego "pamiętam, dobrze pamiętam"...
ja tez pamiętam...
w tej całej naszej "przyjacielskiej normalności"... zaplątywały się słowa nie mające racji bytu...
zbyt ciepłe, zbyt bliskie, zbyt intymne....
zatrzymani w półmroku... oboje zarumienieni, onieśmieleni...
tak bardzo się denerwowałam...
zgodził się z takim entuzjazmem...- okropnie zaskoczony-mile zaskoczony...
zgodził się, zgodził :)

a ja wracam do już tak "przemielonych" teorii zarządzania:)

środa, 11 marca 2009

musi...

Więc pełna obaw... i nadziei wybiegam jutro na spotkanie... na spotkanie z przeszłością-piękną przeszłością... chyba trochę się boje-upływu czasu...i tego chłodu który wkrada się w słowa teraz.... ale przecież o nic nie mogę mieć pretensji... kiedyś dokonałam wyboru... oboje
go dokonaliśmy... ale co do słuszności tej decyzji... nie nam oceniać...
już nie mogę się doczekać tych roześmianych błękitnych oczu-uwielbiałam je.... tego niesamowitego poczucia humoru... i tylko z Nim tak się śmieje-beztrosko...
i tak bardzo chciałbym powiedzieć „przepraszam za wtedy-okropnie głupio wyszło...” ale przecież to nic nie zmieni..... ale może powiem-już nie chce się nigdy bać swoich myśli, swoich nie wypowiedzianych słów....
chce Go zaprosić na to wesele brata.... byłyby to 2 dni-tak dużo czasu na wyjaśnienia.... ciekawe jak zareaguje....zgodzi się? – jak myślisz?? To zwariowany pomysł-bardzo zwariowany.... ale trudno - spróbuje - nic nie tracę - najwyżej powie „nie”.... a ja udam z uśmiechem na ustach że właściwie to nic się nie stało-nie chce udawać....
a jeśli się zgodzi..... och to byłaby zwariowana noc....;)
przecież musi się zgodzić...prawda? ;)
tak-bardzo chce żeby się zgodził...
ale Go zaskoczę..;).- ciekawe jak zareaguje na tą „ nie moralną propozycję”
zobaczymy...
i znów los plącze to wszystko w sposób który mnie zaskakuje... zadziwia...
och dużo siły jutro potrzebuje i jeszcze trochę uroku by się przydało...... żebym nie palła czegoś głupiego....a On właśnie tak na mnie działa-przestaje myśleć racjonalnie....:)

och musi się zgodzić.....

dobrze a teraz spróbuje się skupić na „współczesnej teorii organizacji i zarządzania”...

ale zaraz, zaraz w co ja się ubiorę....;)

wtorek, 10 marca 2009

na swoim miejscu...

8 marca to był wyjątkowo zły dzień....
choć wieczorem nie obyło się bez przysłowiowego tulipana, i róży i czekoladek-kochane chłopaki-przyjaciele.. wyszliśmy już w stałym gronie na pizze... Piotrek, Seweryn, Krzysiek - moja prywatna ochrona-tak się śmialiśmy...-ale to dopiero wieczorem –mogłam odreagować ten zły dzień....
od samego rana coś szło nie tak...
i ten egzamin z Teorii.... w ogóle nie oddałam pracy.... uczyłam się a tu zupełnie nic nie potrafiłam napisać na pytanie „wymyślone” przez profesora...będę coś kombinować na ustnym za tydzień....jak będzie cud to nie wpisze mi dwói dziekańskiej-zawsze cos mogę wspomnieć o dwóch specjalizacjach, terminach-a prof. zawsze może powiedzieć że nic go to nie obchodzi....
ale to takie nie sprawiedliwe-uczyłam się.... i na pytanie z 1 grupy napisałabym wszystko... i Ci ludzie nie ucząc się a odpisując zdają lepiej..... złości mnie to...ale przecież uczę się nie dla ocen-tylko dla swojej wiedzy... ale miło by było gdyby oceny choć trochę odzwierciedlały wiedzę... 2 specjalizacje to był mój świadomy wybór.. więc nie ma co narzekać tylko wziąć się ostro do pracy...
miłym akcentem było zupełnie przypadkowe spotkanie z „intrygującymi oczami”...:) gadaliśmy sobie przez jakaś godzinę... ale tym razem się grzecznie przedstawiłam-więc Darek-tak ma na imię...
wiesz lubię zapamiętywać szczegóły chwil... zatrzymuje czas i odtwarzam wszystko od nowa i od nowa.... lubię dobrze zapamiętywać takie odrobinki-czegoś nie zauważalnego.... i z tego spotkania mam taką jedna perełkę:)
i jeszcze przez chwilę w niedziele na uczelni poczułam że tam jest moje miejsce-wśród ludzi.... siedzieliśmy z Darkiem czekając na przerwę na korytarzu.... było tak cichutko i spokojnie... słychać było tylko nasz śmiech....i nasze słowa... i nagle drzwi się otworzyły-studenci wyszli na przerwę..... i usłyszałam „ O beata” i trzeba było oderwać oczy, odwrócić głowę, uśmiechnąć się... Asia, Wojtek, Sławek, Marek, Anetka- wszyscy nade mną i każdy pyta „co słychać”- bo przecież nie było mnie w sobotę na uczelni... i tak odpowiadając każdemu po kolei-poczułam się na swoim miejscu-tak dobrze mi wśród ludzi.... roześmiana, rozgadana czułam wzrok Jego z naprzeciwka... to tylko spojrzenie...

...chce dostrzec cząstkę tego co nie widoczne ...

sobota, 7 marca 2009

nie tylko o teorii zarządzania...


och i tak bardzo już mam dość teorii zarządzania...
i kawy tez mam już dość....

jestem zmęczona...zupełnie brak mi motywacji...niby czytam-niby próbuje się skupić... niby coś tam łapie...ale to wszystko niby...

myśli jakoś tak uciekają...zupełnie nie wiem do czego...

nie wiem co się ze mną dzieje...jakąś taka nie rozgarnięta jestem.. nie poszłam na uczelnie dziś-chciałam poświecić ten dzień na przygotowanie na jutro...i od razu kilka tel. „Gdzie Ty jesteś, zaraz zaczynamy zajęcia” miłe przyzwyczajenie - tak-ja zawsze jestem...
miałam cały tydzień żeby się przygotować -ale jak widać nie zdążyłam.. tzn. nie chciało mi się-od cała prawda.....

wszyscy o tym weselu....Ania przyjeżdża na weekend- przygotowania...ciągłe rozmowy o tym jak to wszystko będzie pięknie...

Boguś szczęśliwy-ale w sumie jaki ma być 2 miesiące przed ślubem...

i chyba nie cieszy mnie to tak bardzo jak powinno -wkrada się zazdrość... kogo nie spotkam , w sklepie..., sąsiedzi, rodzinka...-wszyscy pytają o ślub.... goście, biała suknia, całe przygotowania, dekoracje.....orkiestra...

i w powietrzu wisi pytanie czy mam z kim pójść - oczywiście nikt nie zapyta wprost....

i złości mnie to wszystko....tez chce zakochać się raz a dobrze....ale zaraz, zaraz...ja swoją pierwszą miłość mam już za sobą... i druga już mam za sobą i 3, 4....

i dziś jestem tak okropnie zła na los o to..... no tak tylko ta moja złość akurat go ogóle nie obchodzi....paradoks-małego człowieka...

czekam na spotkanie „intrygujących oczy”.. a to takie dziecinne.... chce Go po prostu poznać-coś w tym złego...?

brakuje mi wiary w miłość.... tak, tak....już nie wieże w całe to piękne zakończenie... nie widzę sensu w „razem”... nie zdarza się „już zawsze będę Cię kochał”... przecież nie ma zawsze...

ale kiedyś przeczytałam „ i pomyślała przecież takie rzeczy się nie zdarzają... więc nie zdarzyło się im to, co nie zdarza się tysiącom innych ludzi...”


więc może mi tez się nie zdarzy...
czy ktoś to w ogóle rozumie...????

czwartek, 5 marca 2009

to naprawdę ja?

Dzielnie się uczę...

tak tylko nie mogę poukładać myśli-jestem nie spokojna... więc przyszłam tu..
Dziś pięknie czerwone paznokcie-dodają mi otuchy-szepczą cichutko „jesteś kobietą” dbaj o to... i wywołują uśmiech na mojej twarzy....

Wiesz lubię te wieczorne chwile w łazience... pomiędzy buteleczkami... zapachami... skrupulatnie dbam o ciało-sprawia mi to przyjemność...

A moja dusza-jakaś chyba zaniedbana ostatnio... nie ma Boga.... nie chodzę do kościoła-niedziele spędzam całą na uczelni... chyba mi brakuje Jego obecności... przecież mogę spokojnie pójść w tygodniu- to tylko jedna godzina-chyba nie tak wiele.... a pomimo tego jakoś nie mogę się wybrać...
Pamiętam czas gdy wiara była cała moją siłą-nie opisaną siłą... brakuje mi tej siły...

U Dominika jest waga-taka mała łazienkowa... i tak czasem sobie na nią wchodzą... i dziś zobaczyłam 48 kg-przeraziłam się.... powyżej 50....53, 54 to taki mój standard... zawsze lubiłam moje smukłe ale pełne-kobiece kształty...proporcjonalne-zaokrąglone tam gdzie trzeba... a teraz znikam.... spodnie wiszą na mnie jak na wieszaku.... dziś to 48-wyprowadziło mnie z równowagi...

W sypialni u małego są ogromne lustra...spędzam tam z nim dużo czasu-tam ma swoje zabawki-tam się bawimy, wygłupiamy... i kiedy spojrzę na odbicie w lustrze- przypadkowo-zdumiewa mnie to-tak jak bym widziała kogoś innego... dziewczyna w odbiciu jest szczupła, ładnie jej w niebieskim, długie blond włosy opadają bezwiednie na całe plecy, grzywka prosta do brwi-często w nieładzie.. roześmiane oczy... kolczyki-ciągle zaplątują się we włosach... wąskie usta- często w uśmiechu... wyraźnie zarysowane pełne piersi... płaski brzuch....proporcjonalnie zaokrąglone biodra....zgrabne nogi... bardzo ładna, kobieca sylwetka... tak – ciało ma piękne...
Ale to na pewno ja??

A ten nieznajomy pan-którego mijam często rano-idąc do pracy...uśmiecha się szelmowsko i mówi „dzień dobry pani”... odpowiadam z uśmiechem.... dostrzega we mnie kobietę...??


Odkrywam dobrą samotność-wieczory już tak nie przeszkadzają....cisza już tak nie boli... telefon może milczeć spokojnie... w głowie rodzą się pomysły do zrealizowania.... tuż po sesji... takie trochę szalone i twórcze, radosne i bardzo do zrealizowania....

środa, 4 marca 2009

misiek...przemek...

No dobrze spróbujmy ogarnąć to wszystko co mam w głowie-a bardzo dużo tego...
Z całych sił próbuje się skupić na współczesnych teoriach organizacji i zarządzania i jakoś zupełnie mi to nie wychodzi... więc może od porządku - chyba musze tu sobie to po układać -pisząc...
Misiek
Napisałam do niego w wczoraj -było zupełnie późno a ja taka senna i zmęczona nauką-chciałam go poczytać-to bratnia dusza-już zawsze tak będzie po prostu.... jest zakochany szczęśliwy i chciałam żeby wiedział że to nic miedzy nami nie zmienia-już dawno pogodziłam się z tym że nie jest dla mnie... i tylko czasem jeszcze tak bardzo jestem zła na los...o te kilometry między nami... gdyby mieszkał tu w moim mieście...oboje mamy świadomość tego że wszystko mogłoby być inaczej... przez zupełny przypadek się tu poznaliśmy (przyjechał do rodziny)... od pierwszych słów wiedzieliśmy ze coś jest-taka wyczuwalna nić porozumienia-cos pięknego...i wczoraj chyba powiedział za dużo....
Oglądał mój profil na n-k , zdjęcia... popłynęły słowa: „wiesz piękna jesteś-zawsze taka byłaś...bardzo Cię cenie...nauczyłaś mnie co to jest dobro, pokazałaś jak można bezinteresownie kochać, skłaniałaś do myślenia.....dużo o Tobie myślałem.... pokazałaś mi piękną cząstkę swojego świata-dziękuje... dzięki Tobie teraz mogę kochać całym sercem, teraz układamy sobie życie z Agą w Kielcach”
Czytałam tego ze łzami w oczach...
Więc może czasem warto spalać się tak aż do bólu...
Przemek
Napisał... i znów pośmialiśmy się tak jak zawsze.... chyba tu wraca do Jasła-jest taka możliwość.... pytał o prace , studia... zaproponował spotkanie jak już tu będzie- zgodziłam się... i niby jest tak jak kiedyś- minęło 1,5 roku-to kawał czasu.... a jednak wyczuwam jakiś chłód w tej całej relacji... przecież mógł się w ogóle do mnie nie odzywać-po całej tej naszej historii wyjechał do Krakowa... i raz na kilka miesięcy przychodziła jakaś wiadomości proste pytanie „ co słychać”...zawsze kilka ciepłych słów-tak jakby zaplątanych... jakieś 2 miesiące temu widzieliśmy się przez chwilę.... bardzo chce go zaprosić na wesele brata- chciałbym móc wyjaśnić całą ta sytuacje sprzed 1,5 roku-zapytać co to właściwie było z Jego strony.... podarować sobie 2 dni-tylko dla nas... obgadać ten cały miniony czas.... tylko czy się zgodzi??? przecież to szaleństwo.... może mnie dużo kosztować... no tak-tylko na to ja akurat nigdy nie zwracałam uwagi....:)
Tych dwóch facetów to najważniejsze, jedne z najbardziej wartościowych osób w moim życiu... oni podarowali mi piękne chwile-takie niesamowite - zupełnie nie zapomniane -które będę opowiadać wnukom:)
Kilka scen jak z filmu...i uczucie które nie pozostawiają żadnych wątpliwości... teraz z perspektywy czasu widzę że mimo wszystko - ja byłam ważna - los dziwnie poplątał nasze losy... może dokonałam złych decyzji-ale teraz już tego nie zmienię...Więc zaryzykuje-zaproszę Go na wesele-postanowione...

niedziela, 1 marca 2009

intrygujące...oczy...

Och i chyba ten egzamin będzie jednak do tyłu...no cóż nigdy nie miałam zbyt dużo szczęścia w „strzelaniu”... test wielokrotnego wyboru... chyba z 30 pytań.... a tak szczerze to nie uczyłam się zbyt wiele- a jak powszechnie wiadomo mi nic nigdy nie przychodzi od tak sobie-więc będzie poprawka jak nic.... uroki studiowania;)
Ale mimo tego , mimo zmęczenia ( zajęcia od 9 do 17... a 17:15 egzamin) to był miły dzień....
bardzo ciekawy wykład...
a potem ambitny plan uczenia się do egzaminu.... i jak zawsze na takim ambitnym planie się kończy;) usiedliśmy w bardzo uroczym gronie przy stoliku i niby powtarzając śmialiśmy się do rozpuku;) wszyscy tacy zestresowani, przejęci-atmosfera aż gęsta od tego stresu....a nasz stolik chichocze na całego;) i nie ukrywam ze to moja wina-tak przyznaję się......
i dołączył się do nas taki ktoś.... nie znałam Go jeszcze....usiadł tak centralnie naprzeciwko mnie... i odkryłam najbardziej intrygujące męskie oczy jakie tylko widziałam... coś niesamowitego...jasne, brązowo-zielone... w połączeniu z kruczo czarnymi włosami, ciemno brązową karnacją i klasycznymi, męskimi rysami twarzy.... całość komponuje się zadziwiająco intrygująco;) do tego bardzo miły, spokojny, z niesamowitym poczuciem humoru i nutką takiej zadziorności jak lubię.... śmialiśmy się z wspólnych żartów zarażając dobrym humorem resztę osób....przyznaję próbujących się uczyć;)i te oczy za mną chodzą:) tak troszeczkę.... się chyba zauroczyłam... i dziś chce sobie o tych oczach pomarzyć.....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz