wtorek, 15 lutego 2011

dobry dzień

budząc się rano o 5:00 przekonuje siebie że to będzie dobry dzień, to będzie dobry dzień... to musi być dobry dzień... dość już mam smutku i bylejakości... i próbuje wykrzesać z siebie odrobinę optymizmu... zajmuje mi to pół godziny-5:30- jeśli poleżę jeszcze choć minute dłużej nie zdążę na autobus... no nic to będzie  dobry dzień...

próbuje ubiorem dodać sobie energii... próbuje uśmiechem dodać sobie energii...
na chodnikach istne lodowisko... chyba minus 15 stopni... - ale to będzie dobry dzień...

słońce mnóstwo słońca... piękne błękitne niebo...
mała Ninuś taka radosna- na etapie pierwszych kroków- lubię się jej przyglądać...

samotność rozgościła się obok mnie- nie proszona... - dlaczego  ona nigdy nie puka, nie uprzedza o swoim przyjściu- po prostu sobie jest i już...

rozluźnij się kobieto...
czerwone wino pomaga, spokojna muzyka zagłusza szepty w mojej głowie...

chciałam usłyszeć Jego głos- czasami działa na mnie kojąco...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz