środa, 9 lutego 2011

luty 2009

środa, 25 lutego 2009

zdolniara

Tak- wreszcie posprzątałam pokuj...który już wołał o pomstę do nieba;) oczywiście nie obyło się bez małych zmian-lubię coś w nim zmieniać-mój niebieski świat...pisze o tym bo to nie lada wyczyn dla mnie-dopada mnie jakieś: „nic mi się nie chce”... dużo czasu przez ostatni tydzień spędzam w łóżku-po prostu śpiąc...to takie trochę marnowanie czasu-nie lubię tak....
A dziś proszę bardzo-energia mnie rozpiera...:)
Jeszcze 3 egzaminy....i już tak bardzo mi brak motywacji.... kiedy tylko pomyśle o tych materiałach do przerobienia -mam reakcje zwrotną.... ale przecież poddać się już prawie na mecie to szaleństwo.... zwłaszcza ze obyło się bez żadnej poprawki-byle tak dalej.... gdy już dotrwam do końca-będę z siebie bardzo dumna...dwie specjalizacje-bez poprawki...- zdolna Beatka;-)
Wczoraj chyba zdecydowanie za dużo wypiłam...;-)no ale cóż - okazja była nie powtarzalna przyjaciółka zdała poprawkę:) to było bardzo miłe spotkanie- śmiałyśmy się jak kiedyś, rozmawiały jak kiedyś....
Wracając „chwiejnym” krokiem do domu-po prostu się pośliznęłam i upadałam na pupę.... i tak sobie siedząc na środku drogi śmiałam się do rozpuku...;) śmiałam się z siebie, sytuacji... i czułam się taka beztroska....;)
I ciągle spoglądam z nadzieją na gg... i ciągle nic.... bo wiesz- popłynęło kilka wiadomości na

n-k... napisał przemek...podał swój nr gg... Ten mój przemek..., przemek za którym tak tęskniłam.... minęło tyle czasu.....
A zaraz chwile tylko dla mnie....-domena kobiecości...

czwartek, 19 lutego 2009

świętować...

Siedzą sobie tutaj...popijam gorącą herbatę malinowo-żurawinowa....zajadam musli - tropikalne... :) i tak mi dziś błogo ogólnie...
Zakopałam się dziś na dużym skórzanym fotelu... oplotłam ciepłym kocem i zaczytałam... zaczytałam... za oknem tak pięknie sypał śnieg- tak powolutku, duże płatki... i czas się zatrzymał... mały Domiś spokojnie spał...Już dawno żadna książka mnie tak nie pochłonęła....

Wiesz-chce świętować każdy dzień.... każdą drobną chwilę...nadawać wszystkiemu swoją wartość....bo tyle niesamowitych rzeczy -pięknych- robimy tak od nie chcenia- mimo chodem.... a wszystko może sprawiać tyle przyjemności....chce być smakoszem życia....
Dbać o moją przestrzeń, otoczenie, dusze, ciało... dbać o to wszystko z radością....

I wiesz- zrodził się w mojej głowie zwariowany pomysł-taki zupełnie zwariowany pomysł....
Muszę jeszcze pomyśleć....ale chyba warto spróbować.... Misiek mówi- „jesteś odpowiedzialna z to co zrobiłaś- a jeszcze bardziej za to czego nie zrobiłaś..... „
A ja nie chce się zastanawiać co by było gdyby...
Misiek-tak mi się teraz przypomniało-miał urodziny-nie złożyłam życzeń-chyba powinnam...ale już nie chciałam wchodzić w Ich przestrzeń....jest szczęśliwy- zakochany-to najważniejsze...hm-a jeszcze pamiętam jak powtarzał ze miłość to tylko chemia:) Jak wszystko pięknie się zmienia;-)

wtorek, 17 lutego 2009

w herbaciarni...

No to chyba powinnam o tym opowiedzieć...
Herbaciarnia....-nigdy nie byłam w herbaciarni....
Piękne wnętrze...spokojne, ładne, z różami na stolikach... ze spokojną muzyką w tle... urocza obsługa....
Do wyboru mnóstwo herbat z iście tropikalnymi nazwami-zapewniam nie do wymówienia;)
Wybrałam morelowe fascynacje....mój towarzysz to samo... do tego szarlotka z bitą śmietaną.... więc wnętrze bardzo romantyczne... i pyszne;)
Próbowałam być odważna, bez schematów...bez udawania... próbowałam być całkiem szczera- wytłumaczyć że ja niczego nie oczekuje, żadnego „razem”... nie chce niczego na silę... bo wszystko to jakoś się tak dzieje-wbrew mnie... i te „słowa podobasz mi się bardzo” a ja miałam ochotę zapaść się pod ten stół.... i te słowa „spójrz na mnie-Beata nie uciekaj przede mną”... a ja –tak usilnie starałam się nie patrzeć...
Dostałam róże- walentynkową.... i prezent...otworzyłam już w autobusie... ostrożnie i moim oczom ukazał się piękny tomik wierszy.... z napisem „dla Ciebie bo Cię lubię”... bardzo mile zaskoczona, w zasadzie za szokowana..... spoglądam dalej czekolada-pomyślałam uwielbiam truskawkową..... i o dziwo była taka truskawkowa... poczułam takie miłe ciepło-pamiętał....
Tak to spotkanie z instruktorem tańca... chyba dziś nie chce mówić nic więcej... czekam na lekcje salsy:)To nie jest piękna bajka to piękne chwile-po prostu... nie będzie pięknego zakończenia....

niedziela, 15 lutego 2009

z nutką goryczy...

spędziłam na uczelni - parę pięknych chwil... dosiadłam się do 2 chłopaków z mojego roku...mieliśmy ambitny plan uczenia się do egzaminu-w końcu w 5 godzin jeszcze można co nie co powtórzyć... zachwyceni moimi obszyci notatkami....uczyliśmy się czytając pytania i wspólnie próbowaliśmy na nie odpowiadać... hm....-tylko moim współtowarzyszom wszystkie zasady ustroju politycznego państwa kojarzyły się z seksem... ;-) naprawdę;)
śmialiśmy się świntusząć przez 3 godziny bez przerwy - ludzie którzy byli obok patrzyli na nas ze tak powiem spod byka... może śmialiśmy się za głośno... ale tak to jest-chyba bardziej jesteśmy przyzwyczajeni do narzekania niż śmiechu.....
jak na razie dobrze mi idzie -dziś były kolejne wyniki-tak 4.0 to satysfakcjonująca ocena;-)dzielna beatka.... jeszcze 3 mega obszerne egzaminy i już będę mogła się upić ze szczęścia;-) (żarcik taki mały)
impreza-no cóż... wszędzie czerwone serduszka.. biegał tam sobie amorek w fajnych rajstopkach i rozdawał lizaki - oczywiście serduszka... nawet dostałam jeden:-)
muzyka bardziej spokojna...z romantycznymi kawałkami na których nie wiadomo gdzie się schować... oczywiście było też kilka bitów na których pokazałyśmy z kumpelą klasę;)
księcia z bajki nie było i takiego bez bajki tez nie było.... w sumie wymieniłam jeden nr telefonu...ale to bardziej z ciekawości...etykietka ”hm- kobieciarz z niezłym poczuciem humoru...” śmiałam się do rozpuku a ze lubię się śmiać....
chyba wyszłam z wprawy w odprawiania potencjalnych kandydatów z kwitkiem po pierwszej rozmowie-czyli po pierwszym soku jabłkowym... wszystko jest fajnie do póki nie zaczniemy rozmawiać....-chyba wszyscy normalni faceci polecieli na księżyc- albo na marsa....
nie lubię trzymania za rękę zaraz po tym jak kogoś poznaje...nie lubię przytulania które nic nie znaczy...nie znoszę prób pocałowania-wyprowadza mnie to z równowagi... chyba nie nadaję się do dzisiejszego świata imprez pod tym względem...
coś się zmieniło....dawniej lubiłam rozmawiać z nowo poznanymi chłopakami...rozmowa dawała mi przyjemność-bez względu na to czy było o czym rozmawiać czy nie za bardzo... w tym drugim przypadku po prostu dziękowałam za towarzystwo i odchodziłam.....
teraz traktuje wszystkich jako potencjalnych kandydatów na kogoś dla mnie.....-zdecydowanie za długo jestem sama-odbija mi:-)
no cóż zegar biologiczny tyka.... mówię to wszystko w żartach z nutką goryczy...
chce odnaleźć w sobie chęć poznawania bez stawiania warunków-bez schematów... ufna, otwarta, wesoła tak jak kiedyś.... chyba dopiero teraz powoli dociera do mnie jak cała sytuacja z R mnie zmieniła.....a zaraz czeka mnie błogi wieczór-samej ze sobą...kąpiel , dobra książka, mój niebieski pokuj i kocyk.... ostatnio nawet zaprzyjaźniłam się z kotkiem-nawet sypia w moim łóżku...hm – pierwsze objawy staropanieństwa;-) i tym miłym akcentem kończę ten jakże twórczy monolog....

piątek, 13 lutego 2009

testosteron...c.d.n.

Pije kawę...mówiłam już że nie lubię kawy... spałam 3 godziny...a jeszcze tyle materiału do opanowania mi zostało-ale dziś cały dzień -może się uda... i w sobotę dwa trudne egzaminy...jeden z samego rana...a drugi z samego wieczora.... ciekawe co ja będę tyle robić na uczelni....wiem - powtarzać materiał....??eh...
Więc walentynki zapowiadają się niezwykle miło... w tym roku wyjątkowo samotnie....
Ale jak tylko wrócę z uczelni - wychodzę potańczyć-mam taki plan...:)
Heheheh z okropnymi sińcami pod oczami-no ale cóż...:) a w niedziele znów na uczelnie...tak-to dopiero będę wyglądać wyjątkowo korzystnie...:-)
Ale to zupełnie nie ważne... zamierzam się dobrze bawić....
No to na tyle marzeń...;) wracam do nauki.... trzymajcie kciuki...
A swoją drogą książę z bajki mógłby czekać na mnie na tej imprezie...tak-tylko na mnie;-) żart-bo pewno w obecnej sytuacji dałabym mu kosza.... kobiety:-)

Dość testosteronu...!
(ciekawe na jak długo) trzymajcie kciuki- po raz drugi;-)

poniedziałek, 9 lutego 2009

testosteron

Och i powinnam napisać coś twórczego, kreatywnego...ale weny zdecydowanie brak...
Albo po prostu zużyła się przy nauce-rzeczy powiedzmy nie ciekawych-tak sesja trwa.... i tak sobie potrwa jeszcze do 8 marca-o ile wszystko dobrze pójdzie...
Studencki czwartek...i sobotnia impreza - odpoczęłam na parkiecie... o ile można odpocząć tańcząc kilka godzin bez przerwy;) dwa naprawdę niesamowite wieczory-taneczne i takie radosne... nowa spódnica sprawowała się świetnie-czułam się pięknie, kobieco i lekko...
Uczelnia...ciągle poznaje nowych ludzi z roku...sobotni egzamin.. och chyba będzie do tyłu-a może się uda:)...wszystko zależy od punktu widzenia profesora-bo połowę mam dobrze....
Powoli poznaje Rzeszów.... tak-podoba mi się....
I zdecydowanie za duże testosteronu w moim życiu.... zdecydowanie za dużo....takiego wpychania się w moje życie z buciorami-nie odpowiednich osób..... kilka rozmów... i już ktoś rości sobie jakieś prawa do mnie....
w ogóle mnie nie znając....
Ja rozumiem ze można czuć się samotnym, rozumiem że można szukać bliskości-ale nie na silę... czuje się jak by mnie ktoś próbował zamknąć w klatce... a ja wtedy mam okropne tendencje ucieczkowe.... nie lubię jak ktoś mi tak ciągle słodzi... jaka to ja niby jestem cudowna- no bo jak można tak mówić nie znając mnie w ogóle.... mam wrażenie że tu chodzi o wyobrażenia cudownej dziewczyny-takiej idealnej- a nie o mnie samą... złości mnie to-mam ogromną ochotę uciec... tylko jak ja się teraz wykręcę z całej tej sytuacji....
Tak-mam wyjątkowy dar wplątywania się w takie – jakieś dziwne relacje... Jestem zmęczona tym ciągłym spotykaniem powiedzmy „nie odpowiednich” osób...a może to coś we mnie jest nie tak-skoro przyciągam określony typ facetów.... zawsze podobny schemat.... zmęczona jestem schematami....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz