środa, 28 września 2011

samotność

zbieram kasztany - mam je już w każdej torebce i kieszeniach... lubię kasztany - każdy ma inny kształt... jest taka piękna pogoda - malownicze wschody i zachody - słońca... chodzę na długie spacery- chodzenie zawsze mnie uspokajało...

jakoś tak trochę trudno jest mi się znów przyzwyczaić do samotności...- do takiej samotności w pojedynkę...
staram się nie zamykać w sobie..., staram się cieszyć każdym dniem, staram się wypełniać myśli, wieczory- czymś dobrym...
ale czasem dopada mnie smutek- i taka bylejakość i to cholerne poczucie że nikogo na mojej drodze nie spotkam - tzn nikogo- takiego tylko dla mnie...

co za bzdury wypisuje- prawda?

zaparzę sobie zaraz owocowej herbaty, wezmę ciepły prysznic, otulę się kocem i obejrzę jakąś komedie...

poniedziałek, 26 września 2011

imprezowo...

to była dziwna impreza... ogólnie źle się czułam... - nie serce a żołądek spłatał mi figla, źle się czułam fizycznie...
K. zachował się okropnie - tzn udawał ze mnie nie zna - cały czas przy tym starając się być obok mnie, ciągle łapałam na sobie Jego spojrzenia - apotem odwracał wzrok... ja naprawdę sądziłam ze zachowa się jak człowiek- podejdzie zapyta co słychać- tak normalnie... przeliczyłam się...
było mi przykro- starałam się zbytnio tym nie przejmować...
po kilku godzinach podeszłam ja i pogratulowałam mu umiejętności udawania że mnie nie zna i że świetnie mu to wychodzi... jemu zrobiło się głupio- a ja sobie poszłam...
w niedziele do mnie dzwonił- nie odebrałam- no bo po co?


był też Z. - ten Z. który tak bardzo mi się podoba, ciekawi mnie ten facet- żeby nie powiedzieć intryguje... Jego zachowanie jest tak bardzo sprzeczne- nie ogarniam tego...
jakieś uśmiechy, spojrzenia- zamieniliśmy kilka zdań...
potańczyliśmy trochę razem...
i w zasadzie to wszystko- jakiś taki mało rozmowny był- miałam wrażenie że się nudzi... może jest nieśmiały- nie wiem-ale na pewno nie mam ochoty Go tłumaczyć i za nim gonić... o nie, nie, nie...
obserwowałam Go od kilku imprez - zanim do mnie podszedł - On nie podrywa dziewczyn na prawo i lewo, jest bardzo przystojny - za każdym razem kiedy jakaś dziewczyna próbowała Go jakoś poderwać On sobie szedł - zupełnie nie wzruszony...
więc w zasadzie tylko do mnie podszedł... - co nie zmienia faktu że zachowuje się teraz tak jak bym Go chciała zaprowadzić do ołtarza...
ech ci mężczyźni... ;)

czwartek, 22 września 2011

rozmawiałam z Krzyśkiem- zadzwonił do mnie... w zasadzie rozmawialiśmy pierwszy raz od rozstania... dziwnie mi tak jakoś...- długo rozmawialiśmy o rzeczach różnych, o naszej codzienności... dobrze było Go usłyszeć- ale to już zupełnie inne emocji- wszystko tak jakoś inaczej...
niby ten sam znajomy głos, śmiech, sposób wyrażania się- a jakoś tak wszystko odległe inne, już takie nie moje... mówił że w sobotę wybiera się do klubu - do tego samego klubu do którego ja chodzę- więc pewno zobaczymy się w sobotę... dobrze że wiem- będę miała czas oswoić się z tym... mam nadzieje że moje serce nie szykuje mi żadnych niespodzianek - na ten moment kiedy Go zobaczę...

środa, 21 września 2011

...

czytam...
oglądam filmy...
sporo rozmawiam z ludźmi - znów jestem bardziej otwarta na innych...
zbieram kasztany...
dużo się uśmiecham...
i przeziębiłam się... - boli mnie głowa ale o tym staram się nie myśleć...

piątek, 16 września 2011

dobry wieczór

to był bardzo dobry wieczór...
byłam zdenerwowana, tak jak się denerwuje przed spotkaniem, randką?
a przecież Jarek to dobry kolega jeszcze z liceum, potem kontakt się urwał, wstąpił do seminarium- był tam 4 lata... teraz miał rok przerwy- jest bardzo rozdarty- chyba nie za bardzo potrafi podjąć trafną decyzję... ale co się dziwić to trudna decyzja... do 23 września ma zdecydować czy wraca, czy rezygnuje z bycia księdzem...
to bardzo fajny facet, naprawdę fajny... ma lekkość w poznawaniu nowych osób, lekkość w kontaktach w ogóle z ludźmi... jest bardzo inteligentny, dowcipny- sypie kawałami jak z rękawa... ale to nie taki pyt śmieszka, czy klauna... trudno mi Go zdefiniować- więc może nie będę tego robić...:)
byliśmy umówieni dziś u mnie na oglądanie filmów...
jakiekolwiek zdenerwowanie zniknęło jak tylko Go zobaczyłam...
dużo się śmialiśmy, rozmawialiśmy, droczyli... było mi tak dobrze w Jego towarzystwie- w zasadzie w ogóle nie musisz się przejmować jak wyglądasz i co mówisz... jesteś sobą w 100%
na pożegnanie mocno mnie przytulił

i K dzwonił
- w zasadzie nie chcę teraz o tym myśleć

wtorek, 13 września 2011

tak spokojnie

dziś tak pięknie świeciło słońce... niebo było tak intensywnie niebieskie- białe puszyste chmurki wędrowały po niebie jak szalone- pchane przez wiatr- uwielbiam wpatrywać się w te chmury...
czułam się dziś kobieco - w ciemno żółtej spódniczce, ciemno fioletowej bluzce i butach na obcasach...związałam włosy w kucyk, w uszy wpięłam kolczyki...

odbieram telefon
"jak się czujesz"
"dobrze, bardzo dobrze już dawno nie czułam się tak dobrze jak dziś" odpowiadam radośnie...

zrobiłam sobie dziś zmysłową kąpiel przy świecach... otulał mnie zapach lilii...
zaraz wtulę swoje nagie ciało w kołdrę
noc przyniesie spokój i piękne sny...

poniedziałek, 12 września 2011

moje kredki, moja kolorowanka

i od czego by tu zacząć... tyle mam do powiedzenia - że aż mam mętlik w głowie...
zauroczyłam się;) mówiłam już o Nim... nie wiem dlaczego tak jest że z całego tłumu przyciąga nas tylko ta jedna, jedyna osoba... już dawno żaden facet nie wzbudził we mnie takiego zainteresowania... poznał mnie ( choć poznaliśmy się jakieś 4 tygodnie temu) uśmiechnął się, powiedział cześć...
i na tym koniec rewelacji;) - bo całą imprezę spędził z jakąś kobietą... rozmawiali, tańczyli... przyznaje ukłuło mnie trochę- ale odpędziłam złe myśli daleko, bawiłam się świetnie, było kilkoro moich znajomych- w tym Sławek kolega ze studiów- śmialiśmy się wygłupiali na tym parkiecie... był Jarek- kolega jeszcze z liceum- tańczy po prostu rewelacyjnie (ale co się dziwić sokor jest instruktorem tańca) więc wspólnie daliśmy taki pokaz:) a On stał i się przyglądał - widziałam:)
okazało się potem że Jarek zna bardo dobrze tą kobietę z którą bawił się Z. podobno to starzy znajomi ze studiów, a Ona jest zamężna z dwójką dzieci- więc podziękowałam Jarkowi za ważne informacje...:)
widzę jak Z. idzie do baru... więc myślę sobie podejdę za chwile i ja - a co nie wolno mi kupować soku;) - dam mu szansę zagadać...
tak też zrobiłam, podeszłam do baru, poszukałam jakiejś wolnej przestrzeni, podszedł do mnie, posłałam uśmiech i zaczęliśmy rozmawiać... od, taka zwykła pogawędka przy barze... kelnerka nie spieszyła się zbytnio ażeby nas obsłużyć- za co byłam jej bardzo wdzięczna:)
ale nic nie trwa wiecznie... kupiłam sok- podziękowałam za miłą rozmowę i poszłam do loży... od ażby nie miał za łatwo;)
facet naprawdę mi się podoba...
zmalałam Go nawet na n.k. i jakież to było moje zdziwienie kiedy okazało się że ma 32 lata... wygląda na trochę ponad 20:)
mam nadzieje że będę miała okazje Go poznać...
ale jeśli nie- to też nic się nie stanie...

staram się zmienić podejście do tego wszystkiego... mam wrażenie że do tej pory za bardzo chciałam kogoś mieć, za bardzo chciałam kochać... zbyt szybko wplątywałam się w różne relacje i związki...
teraz chciałabym dać sobie czas... pochodzić na randki... poznawać nowych ludzi - obserwować siebie, uczyć się siebie w dobrych relacjach z ludźmi...
z Jarkiem jesteśmy umówieni na oglądanie filmów - lubię z nim rozmawiać...
Kuba dzwonił - po dłuższej nieobecności... dałam mu delikatnie do zrozumienia że fajnie byłoby się zobaczyć;)
a dlaczego nie? jestem dojrzałą kobietą, która może robić to na co ma ochotę... szczerze wobec siebie i innych... a Kuba wydaje mi się być interesującym facetem- takim do flirtu a może i nawet małego romansu...

chce cieszyć się życiem, rozwijać swoje zainteresowania, częściej zaglądać tu na bloga, spędzać więcej czasu ze znajomymi i umawiać się z facetami na randki... a wszystko to w zdrowych proporcjach...

czwartek, 8 września 2011

różnie...

na toaletce obok mojego łóżka stoi flakonik - są tu astry i frezje z mojego ogródka...
frezję przepięknie pachną- upajam się ich słodkim zapachem...

umówiłam się w niedziele z Danielem - planuje poinformować Go że interesuje mnie tylko koleżeński układ... zawsze miewałam trudności z takimi sytuacjami- zazwyczaj wplątywałam się w jakieś dziwne układy - zazwyczaj nie za bardzo umiem powiedzieć co czuje i czego chcę... zwykle zastanawiam się jak poczuje się ta druga osoba i co by tu zrobić, jak by to zrobić ażeby jej nie zranić... i najczęściej kończy się tym że ląduje w jakimś dłuższym lub krótszym związku... o nie, nie, nie... tak jak mówiłam daniel jest fajnym, przystojnym miłym facetem- a jednak intuicyjnie czuje że powinnam trzymać dystans - i tak właśnie zrobię... możemy się spotykać od czasu do czasu-jeśli będzie chciał- ale na czysto koleżeńskich zasadach...

znów dużo czytam książek... ostatnio zafascynowała mnie książka "kochanice króla" , 780 stron - przeczytałam z zapartym tchem... nigdy nie lubiłam historii- a teraz odkryłam jakie to może być ciekawe - i tak zaczytuje się w historycznych książkach...

wróciła mi ochota na obcasy i spódnice - myślę że to dobry znak;)

wtorek, 6 września 2011

dziś już wtorek - czas goni do przodu...
dziś mam imieniny - w zasadzie pamiętały o tym dwie osoby- ale to nie ma znaczenia... dobrze się czuje - zaraz po pracy zrobiłam sobie wieczór tylko dla siebie - pod kocem z książką...

wesele? daniel?
byłam z siebie dumna - bo jak to zwykle przed wielkim wyjściem okazuje się że jakieś szczegóły są niedopracowane, to fryzura nie układa się idealnie, to lakier na paznokciach jest nie równo - i tym podobne drobiazgi zawsze zupełnie wyprowadzały mnie z równowagi... tym razem udało mi się zatrzymać ten galop myśli, wziąć głęboki oddech i złapać zdrowy dystans...
dobrze się czułam - nie porównywałam siebie z nikim innym... po prostu dobrze było mi w swojej skórze...
daniel?
daniel był mną oczarowany... jest fajnym bardzo miłym facetem... ale jakoś tak - nie wiem jak to trafnie określić - drażnił mnie... chyba za bardzo chciał dobrze wypaść, za bardzo się starał...
prawie każdy mężczyzna zwrócił na mnie uwagę, czułam na sobie spojrzenia, łapałam uśmiechy... to był dobry wieczór dla mnie...