wtorek, 31 stycznia 2012

dotyk

jeszcze ciąży mi dotyk jego dłoni na moim ramieniu...
pomyślałam tylko że mój niebieski płaszcz jest stanowczo za gruby...
jak zapamiętać dotyk?


dlaczego ciągle wydaje mi się że On ma niebieskie oczy?
dlaczego nigdy nie pamiętam Jego oczu? 

poniedziałek, 30 stycznia 2012

ciężki dzień

jestem jakaś przygaszona...- chwilowo jestem przygaszona- nic konkretnego się nie stało..

zaprzyjaźniłam się z moją siostrą- przychodzi do mnie co dziennie wieczorem do pokoju- wkrada się do mojego łózka i śpimy razem- często kończy się to gadaniem do 12 w nocy... uczę się od niej luzu- luzu w dobrym znaczeniu tego słowa- często śmiejemy się do rozpuku z bardzo prozaicznych rzeczy... czasami ja czytam książkę ona korzysta z mojego laptopa- czasami ona się uczy-ja piszę bloga... tak zwyczajnie dzielimy razem przestrzeń, myśli, słowa, śmiech... zawsze  miałyśmy ze sobą dobry kontakt- ale ostatnio jest on bardziej intensywny... nie pozwala mi na moją samotnie- czasem mi tego brakuje...

czuje się bardzo samotna- choć samotna to złe słowo- po prostu bardzo brakuje mi takich ludzi do których można zadzwonić w ostatniej chwili i spontanicznie gdzieś wyjść...  takich którzy nie będą narzekać na wszystko do około - takich do powygłupiania się - bez względu na miejsce, pogodą, ludzi - i wszystkiego tego na co jeszcze można narzekać... - brakuje mi pozytywnych ludzi w moim towarzystwie... bardzo mi brakuje takich ludzi...

hm... moje 17- letnia siostra ma bogatsze życie towarzyskie niż ja- okropne;/
patrząc na nią, obserwując ją - widzę jak zmarnowałam swoją młodość- taką szczeniacką młodość... musiałam szybko dorosnąć- zafundowałam sobie w wieku 16 lat "miłość" , toksyczny związek- oparty na szantażu_ "jak odemnie odejdziesz to się zabiję" , nigdzie nie wychodziliśmy, nie mieliśmy wspólnych znajomych, był o mnie chorobliwie zazdrosny-odbierał mnie zaraz po lekcjach, rano przychodził na przystanek-nigdzie mnie nie było- byłam tylko dla Niego - najgorsze jest to że to nie była pierwsza wyjątkowa szczęśliwa miłość - to był koszmar z którego nie umiałam się wyplątać... ale dość już o tym  to już za mną...

relacje w autobusie uległy znacznemu ochłodzeniu, hm... w sumie to zanikły ostatnio - przez 2 tyg. raz się widzieliśmy... nie pisze do mnie, nie zaczepia... takie życie "płomienny" romans wygasa...
to tak jak z ulubioną piosenką- pierwszy raz jej słuchasz i jesteś zachwycony- potem słuchasz w kółko i w kółko...a z czasem... z czasem przywykniesz, przyzwyczaisz się... piosenka powszednieje- mam wrażenie że tak jest w tym przypadku- tzn w przypadku jego domniemanych uczuć do mnie...

niedziela, 29 stycznia 2012

zimowo

widziałam dziś malowniczo zimowy zachód słońca- o każdej porze roku słońce zachodzi w inny sposób- mieni się innymi kolorami... dziś było żółto - złote... chowało się za biały horyzont... powietrze było mroźne- rześkie, lubię takie powietrze- kojarzy mi się ze świeżością... było cicho, spokojnie... kiedy stałam tam - wśród tych szczerych białych pól- patrzyłam na ten zachód słońca czułam się taka wielka.. czułam się radośnie- wszystkimi zmysłami rejestrowałam to co się działo...

środa, 25 stycznia 2012

dobrze

jest zimno - nikomu nie chciało iść podłożyć się do pieca- skutek zimne kaloryfery.... naprawdę zimno- ale jakoś bardzo mi to nie przeszkadza...
cierpię na dziwny syndrom- "wszystko mnie cieszy" - to zupełnie nie słychane... czuje się jak zaczarowana... i już mi dziwnie w tym stanie- za dużo radości?? ( tego jeszcze nie było)
od sylwestra- czyli już prawie miesiąc- dobrze się czuje, jestem w wyśmienitym humorze-ciągle się śmieje- i tryskam energią... nie ma żadnego użalania się nad sobą żadnego marudzenia - nic z tych rzeczy...
to dla mnie jak oddychać czystym zdrowym powietrzem... ciągle jestem dla siebie przyjacielem- kiedy popadam w jakiś dół złych myśli- tłumacze sobie- tak jak bym to robiła rozmawiając z przyjacielem, próbując mu pomóc... tłumacze sobie racjonalnie- dlaczego tak, a dla czego inaczej, pytam siebie dlaczego tak czuje- dlaczego się wściekam, dlaczego jestem zła.. kiedy stwierdzam że powody są zupełnie nie istotne i błahe ( najczęściej takie są) kieruje swoje myśli na coś dobrego, planuje wieczór przyjemny dla mnie, albo przypominam sobie coś miłego- zamiast ponieść się złym emocjom i wkurzać się na cały świat- kieruje swoje myśli na jasną stronę rzeczywistości - i to naprawdę działa...

niedziela, 15 stycznia 2012

dobry czas

jest bajecznie biało - puszysty śnieg zasypał wszystko... byłam na spacerze - lubię to rześkie zimowe powietrze... ślizgałam się na butach- wpadłam w zaspę i śmiałam się na głosy...

od dawna się tak nie czułam - tak dobrze w swojej skórze...
w mojej głowie pulsują dobre myśli... jest mi dobrze, spokojnie, bezpiecznie...- dbam o siebie - mam dla siebie czas...

mam wrażenie jak bym żyła zupełnie w innej rzeczywistości... a to tylko mój sposób myślenia się zmienił...
to naprawdę jest proste- zawsze mam wybór jakie są moje myśli...
np. mogę leżeć godzinami, patrzeć się w sufit i zastanawiać się co ze mną jest nie tak, że On nie zwraca na mnie uwagi... a mogę pomyśleć o tym co mam w sobie  dobrego, na co mam ochotę... mogę bardziej o siebie zadbać... mogę włączyć muzykę i potańczyć, mogę pójść na spacer, mogę cieszyć się tym ze to w ogóle mi się przytrafiło - to całe zauroczenie... równie dobrze mogłabym Go nigdy nie poznać... mogę obejrzeć film, poczytać książkę- wszystko mogę-  i wszystko zależy od sposobu myślenia- od tego jakie masz podejście do samej siebie...
już od bardzo dawna nie było w moim życiu tyle radości co teraz -  a naprawdę nic szczególnego się nie dzieje- nic sie wielkiego nie zmieniło.. - moje myśli są inne...

gdzieś kiedyś czytałam że jeśli szukasz miłości, chcesz być kochany - to trzeba zacząć od samego siebie - tzn pokochać siebie, dobrze się czuć z samym sobą... bo skoro Ty sam w sobie nie widzisz nic dobrego - to jak ma to zobaczyć ktoś inny...

a ja mam plan- plan który nie możne się nie udać..;-) 

sobota, 14 stycznia 2012

Odkąd cię poznałam, noszę w kieszeni szminkę

*** Odkąd cię poznałam, noszę w kieszeni szminkę

Odkąd cię poznałam, noszę w kieszeni szminkę, 

to jest bardzo głupie nosić szminkę w kieszeni, 
gdy ty patrzysz na mnie tak poważnie, 
jakbyś w moich oczach widział gotycki kościół.
A ja nie jestem żadną świątynią, 
tylko lasem i łąką — drżeniem liści, które garną się do twoich rąk. 
Tam z tyłu szumi potok, to jest czas, który ucieka, 
a ty pozwalasz mu przepływać przez palce i nie chcesz schwytać czasu. 
I kiedy cię żegnam, moje umalowane wargi pozostają nie tknięte, 
a ja i tak noszę szminkę w kieszeni, odkąd wiem, że masz bardzo piękne usta.
Halina Poświatowska 

Ostatnio uwielbiam ten wiersz-mogłabym go czytać i czytać... 

piątek, 6 stycznia 2012

wietrznie dziś u mnie - mam ochotę wyjść na zewnątrz i poczuć ten wiatr...
niech potarga moje ubranie i włosy... owieje chłodem - chce poczuć zimno...

mam gorące myśli...

napawam się tym uczuciem zakochania... - jakieś cudowne substancje wytwarzają się w moim organizmie... i z samej siebie śmiać mi się chce... boże jak ja się głupiutko zakochałam - zauroczyłam... - pobiegła bym w ogień bez zastanowienia - gdyby tylko On tam na mnie czekał...:)

moje życie przez jakieś ostatnie 2 lata to jakaś ogromna pustynia bez emocji - czasem tylko wydawało mi się że coś czuje - jak fatamorgana... jest mi przykro że sama sobie to zafundowałam...
teraz to widzę...

nie umiem tego wytłumaczyć - każda bliskość tego człowieka to emocje - serce bije jak oszalałe - a ja gadam głupoty..;)
może to tylko chwila, może to minie... może dostane jak łopatą po głowie - w tym momencie mnie to nie interesuje... - w tym momencie to je chcę się tym cieszyć, przeżywać to- te wszystkie będzie, czy nie będzie, napisze czy nie napisze...
co miał na myśli mówiąc to, a co miał na myśli mówiąc tamto... chcę cieszyć się każdym uśmiechem i spojrzeniem... chcę zatrzymywać czas kiedy przez przypadkiem mnie dotknie... albo kiedy przechyla w moją stronę głowię - i jest blisko...
jak naiwna dziewczynka chce się tym cieszyć...

i zaklinam rzeczywistość... - niech On czuje podobnie do mnie...

środa, 4 stycznia 2012

cierpię na bezsenność- noc nie przynosi snu... myśli nie spokojne...
to nie jest zła bezsenność...
tak jak by mi było szkoda czasu na sen...
bo jeszcze mam pod powiekami obraz Jego twarzy, barwę Jego śmiechu....

wtorek, 3 stycznia 2012

odkryłam ze oglądanie komedii to fajna sprawa- śmiałam się do łez;) brat zajrzał do mnie do pokoju ażeby sprawdzić co mi jest- a ja się tylko śmiałam...

dbanie o siebie sprawia mi przyjemność- nigdy nie czułam się tak dobrze we własnej skórze...

tęsknie za dotykiem ziemi pod palcami i zapachem lili z mojego ogrodu...

chyba zwariowałam - radość, wszędzie radość... już dawno nie było mi tak radośnie...

czytam do obłędu smutną książkę - już dawno nie czytałam tak dobrej książki - kobieta pisze tak - że można to poczuć - czytasz i czujesz, ból, smutek, złość- niesamowite...

ta zima mnie denerwuje - ja chcę śnieg - chociaż troszeczkę - od tak - ażeby przykryć szarość...

w sobotę marzy mi się klub i taniec - tak bardzo poszłabym potańczyć... na kilka godzin zatracić się w muzyce i tańcu...

znów jestem ciekawa wszystkiego - znów wszystko mi smakuje - codzienność mi smakuje... po tym całym czasie bylejakości, nijakości- teraz wszytko wydaje mi się takie intensywne i wyraźne... ta sama rzeczywistość - zupełnie inne emocje...
mój sposób postrzegania jest inny...
mam w głowie magiczną miotełkę którą wymiatam wszystkie nie potrzebne myśli - mam głupią skłonność do obwiniania się za wszystko i rozmyślania, analizowania - po co?

poniedziałek, 2 stycznia 2012

...

w ogóle nie chce mi się spać... - jestem rozkojarzona i niespokojna - jak zwykle po rozmowie na gadu z Nim... On wywołuje we mnie tyle emocji- nie umiem sobie z tym jakoś racjonalnie radzić... hm- tak jak by emocje były racjonalne...
ale przecież nic nowego się nie dzieje - powtarzam sobie w kółko - nic nowego się nie dzieje...
zupełnie nie umiem Go sobie poukładać...
obiecałam sobie dystans - i szlak trafił ten mój cały dystans...