piątek, 11 lutego 2011

pazdziernik 2010

wtorek, 26 października 2010

...

nie umiem zapanować nad swoimi myślami...
ciągle szukam czegoś złego... w miliona dobrych rzeczy- wypatrzę sobie tę jedną złą i rozdmucham do ogromnych rozmiarów... i nie widzę nic dobrego... tylko to co złe...
nie wiem co się ze mną dzieje... nie umiem nad tym zapanować...
krzyś się stara- widzę to, czuje to... jest dobrze między nami- a ja miewam jakieś stany lękowe- tylko w mojej głowie... zadzwonię i mnie uspokoi... na każdym kroku przekonuję się do Niego, przekonuję się do zaufania... a pomimo to - ciągle szukam złych emocji...
to tak jak bym musiała być w miłości nieszczęśliwa... musiała na siłę być nieszczęśliwa...

lęk jest wszędzie wokół mnie...

a przecież jestem bezpieczna... jestem bezpieczna

niedziela, 24 października 2010

...podobno mówi swojej mamie że jestem bardzo ładna...

lubię robić z nim zakupy, wybieraliśmy wspólnie dla niego garnitur,
lubię Jego zawsze ciepłe dłonie...
kupił mi piękne niebieskie rękawiczki- długo się o nie sprzeczaliśmy...

" czy Ci wszyscy panowie oglądają się zawsze tak za Tobą jak dziś"
" nie, zdecydowanie jeszcze bardziej"

" zjemy coś- tak mam ochotę na niezdrowego ogromnego kebaba"
"to tak jak ja"
" nie możliwe, zobacz znów się w czymś zgadzamy"
"prawie nie możliwe...;)"

"przytul się do mnie tak mocno"
- przytulam...
hm... mam w głowie mnóstwo jakichś złych myśli- schematów myśleniowych- nie potrafię się jeszcze wyplątać z tego splotu nie potrzebnych złych emocji...

z kilku godzin w Jego towarzystwie w pamięci zapadło mi tylko jedno nie przyjemne dla mnie zdanie- jedno zdanie... a wieczór cały był udany...

nagle odkryłam że Krzyś potrzebuje tyle samo czułości co ja

czwartek, 21 października 2010

zadzwonił do mnie wczoraj - rozmawialiśmy 33 minuty... jest teraz w Anglii- tak myślałam że nie zagrzeje w jednym miejscu zbyt długo... rozmawiało się nam jak zwykle- o pracy, o moich studiach... i śmialiśmy się jak zawsze, gadaliśmy głupoty... gdzieś właśnie w październiku mija rak od naszego ostatniego spotkania... podczas taj całej rozmowy, staram się zachować spokój i zdrowy rozsądek... od po prostu dzwoni dawny znajomy i nic więcej się nie dzieje... przypomniała mi się barwa jego głosu, śmiechu, sposób w jaki opowiada, sposób wyrażania się- wszystko to było takie znajome, bliskie mi i takie odległe... takie odległe już...

" beata tak dobrze Cię znów słyszeć"
- zamilkłam
"będę mógł jeszcze zadzwonić"
- tak myślę że tak


i jakoś tak nie mógł się ze mną pożegnać, rozłączyć się i każde wraca do swojego świata- tam gdzie nasze miejsce... po długim i bardzo wylewnym pożegnaniu,
- że na pewno ze wszysktim sobie świetnie poradze,
- że trzyma kciuki za mnie,
- że będzie już kończył,
- że życzy mi wszystkiego naj,
- że pozdrawia ciepło,
- że życzy dobrego wieczoru,
- że dobrze było mnie słyszeć (po raz drugi)
- że niczym mam się nie przejmować,
- że w zasadzie to już noc więc życzy mi dobrej nocy,
- że zadzwoni jeszcze kiedyś,
- że pa,pa

odkładam telefon...
krzyś do mnie dzwonił - było zajęte - nie interesowało Go z kim rozmawiam o tej porze- dobrze

nie myśleć, nie analizować, nie wspominać

wtorek, 19 października 2010

jesień- liście już powoli opadają- lubię spacerować po liściach... a teraz mgliście i deszczowo... deszcz rytmiczne stuka o parapet- jest chłodno- tęsknie za nim...
jestem zmęczona- jakoś tak dziś- zmęczona całym dniem- kładę się już do łóżka- nie lubię zasypiać bez Jego głosu w słuchawce telefonu na dobranoc...
gosia pisała - że myśli o mnie gotując obiad- i że trzyma za nas kciuki...
seweryn pisał- że ciągle czak nas impreza, że pamięta i że musimy poświętować naszą obronę,
krzysiek pisał że przejeżdżał koło mnie kilka razy, pytał kiedy się możemy zobaczyć...
Ania i Boguś- zapraszają mnie z K do siebie...
Ania i Adaś- podobno koniecznie musimy się spotkać we czwórkę...
może mają rację- może czas wychodzić do ludzi...
zbudowałam sobie mur, solidny wysoki mur- za którym "dobrze" mi tak...
ale to tylko złudzenia...

czuje że to dobry czas przede mną
dobry czas przed nami...

niedziela, 17 października 2010

hm...

"a już nie mów ze jesteś nijaka bo nie jesteś!!"

co Ty możesz teraz o mnie wiedzieć... no co?

"po prostu zawsze lubiłem z tobą rozmawiać wiec to chyba nic dziwnego ze mam ochotę z Tobą pogadać, jeśli chcesz to wyślij swój nowy nr to zadzwonię"

dziwnie mi tak jakoś...

lubił ze mną rozmawiać...

to tak jak ja

podać mój nowy numer telefonu- nie podać nowego numeru telefonu,
podać mój nowy numer telefonu- nie podać nowego numeru telefonu,
podać mój nowy numer telefonu- nie podać nowego numeru telefonu,


szkoda ze to już jesień- nie ma stokrotek- bo mogłabym sobie powróżyć - płatek po płatku

podać mój nowy numer telefonu- nie podać nowego numeru telefonu
,

ale jakie to ma teraz znaczenie

a ja lubiłam sposób w jaki mnie przytulał i całował...
i lubiłam jeszcze jak na mnie patrzył- intensywnie jak na cud świata,
i lubiłam jak mnie całą noc tulił do siebie...

ale jakie to ma teraz znaczenie
chciałabym wziąć telefon- wybrać odpowiedni numer i opowiedzieć co jest nie tak, co znów jest nie tak... i chciałabym usłyszeć że będzie dobrze, że to tylko zły czas, że poradzę sobie, że uda nam się- że zasługuje żeby się nam udało... że On wcale na pewno tak nie myślał, że wyolbrzymiam wszystko... i że jeszcze będzie pięknie...
już prawie wybierałam numer... ale po co?
wiem co usłyszę- spokojnym rzeczowym głosem... ale Beti tak nie można, on na Ciebie nie zasługuje, to nie jest facet dla Ciebie, przecież nie jesteś szczęśliwa i tak dalej i tak dalej... znam to już na pamięć i naprawdę nie chce tego słuchać...

moje "chcenie nic nie zmieni"

przemek napisał, że próbował do mnie zadzwonić, że ciekawy co u mnie - i takie tam...
odpisałam długo, dużo, - może za dużo...
i kiedy K. spał cały czas obok- ja sprawdzałam skrzynkę...

sobota, 16 października 2010

czwartek, 14 października 2010

nie radze sobie... zupełnie nie radze sobie...

chce sobie zniknąć...
nie wiem co się za mną dzieje...

nagle w Jego oczach jestem ciągle nie taka...
- nagle za dużo mówię... za często chce rozmawiać...

i obchodzę się z Tobą- jak ze śmierdzącym jajkiem...
- na paluszkach...

dość mam tego- źle że pytam... źle że nie pytam...

podobno nie lubisz świętować urodzin
- więc jutro dowiem się że po cholerę ten tort-prawda??

nie wiem co się ze mną dzieje...

czytam życzenia dla Ciebie na Twoim profilu...
"Krzysiu... spełnienia marzeń... szczęścia... magicznych chwil... i całe te słodkości..."
Madzia całuje, Iwona ściska, Agatka przytula, jest jeszcze Lidka... aa i jeszcze Wiola... tyle buziaków i tyle uśmiechów - jak słodko.... mdło... nie dobrze mi

jak się to ma do mojego nieporadnego "wszystkiego co najlepsze z całego serduszka życzę" z drżącym głosem z samego rana... I Twoje nadąsane "dziękuje"



przesadzam...
dramatyzuje...


wiem, wiem
jakoś tak mi smutno... jakoś tak mi ciężko...
piekę tort na Jego 28 urodziny- które dziś obchodzi...
nie chciał żadnego prezentu-prosił mnie o to- więc pomyślałam o torcie...
i piekę ten tort...

i nie mogę się go doczekać, to już jutro...
chciałabym żeby ten czas był dobry-ten nasz wspólny czas jutro...

chciałbym bardzo ładnie wyglądać...
poszukałam kilka filmów które On lubi, o których mówił, które chciał obejrzeć...
chciałabym żeby zapamiętał ten wieczór...

och tyle bym chciała....

i kolejny raz moje "chcenie nic nie zmienia"

środa, 13 października 2010

niedziela, 10 października 2010

smutno mi, bardzo mi smutno...
ciągle domagam się zainteresowania i czułości na siłę
czuje się okropnie nijaka- bez wyrazu... znów to okropne uczucie...
i nagle ja dzwonie wieczorem żeby powiedzieć dobranoc...
i nagle wszystko co robię jest nie takie...
i nagle w każdej rozmowie mnie krytykuje
- i nagle tak okropnie mi to przeszkadza....

mam wrażenie że kiedyś miał do mnie więcej cierpliwości, pytał, słuchał, chciał wiedzieć- było inaczej... a teraz jakoś tak - bez wyrazu...


spokojnie mała, spokojnie poradzisz sobie- przypomnij sobie czas kiedy byłaś sama- pamiętasz co sobie obiecałaś? że będziesz tylko sobą... że zajmiesz się sobą, zrobisz coś dla siebie i że będziesz o siebie dbać... coś złego siedzi gdzieś na dnie twojego serca- czemu przestajesz być ważna sama dla siebie, dlaczego nie masz odwagi powiedzieć że coś boli, że coś sprawia Ci przykrość??

wiesz dlaczego, dobrze wiesz dlaczego!!! bo boję się że mnie zostawi, bo boje się że odejdzie...

i co się wtedy takiego stanie- hm?? no do cholery co się w tedy takiego stanie??

nic się nie stanie - będę szczęśliwa, będę czerpać z życia garściami jak kiedyś... i ciągle będę marzyć o wielkiej miłości...

wczoraj

zadzwoniłeś wcześniej- zadzwoniłeś żeby powiedzieć ze przyjedziesz do mnie wieczorem... że tak około 21..., odkładam telefon 19- więc mam kilka godzin... długa ciepła kąpiel- rozmyślam jaki dziś będziesz- jaka ja będę przy Tobie... dobieram bieliznę ubrania, nakładam delikatny makijaż... spodnie te w kratkę- te które lubisz i sweterek niebieski- ten który lubię ja... maluję paznokcie na czerwono- już dawno nie miałam czerwonych paznokci - tak, znów maluję paznokcie na czerwono, najpierw stopy- uśmiecham się przy tym- przypominam sobie jak ogrzewam moje zziębnięte stopy w Twoich zawsze ciepłych stopach... już lakier wysechł... dopiero po 20... otwieram laptopa- szukam piosenek takich dla nas, spokojnych, ciepłych, radosnych... i już jest cała lista-piękne dźwięki wypełniają pokój... rozścielam łózko- starannie, dokładnie - mówiłeś że jesteś zmęczony, że miałeś ciężki dzień, że chciałbyś zasnąć ze mną na chwile... przynoszę ciasto z jabłkiem i cynamonem- smaki jesieni... i sok... i dwie szklanki- uśmiecham się kiedy układam to na stole... wyciągam świeczki... zapalam kilka i rozstawiam po pokoju... gaszę światło - w pokoju jest przyjemnie i ciepło... i już wszystko gotowe - jeszcze tylko rozczesze włosy... jesteś już- nareszcie jesteś już... nadstawiasz policzek na buziaka- uśmiecham się do tego powitania- od progu nasza próba sił:) więc całuje z czułością ten Twój policzek... i ja dostaje całusa... " o jak tu ładnie"- kiedy już jesteśmy w pokoju... " dziękuje" odpowiadam z uśmiechem...
i kiedy już leżymy obok siebie- kiedy jestem wtulona w Niego, czuje ciepło, Jego zapach...
" tak dobrze mi teraz z Tobą" wiem, kochany, wiem... i zasypiamy...

a potem zastanawiam się czy już zawsze tak będzie...
teraz już wiem- że nie zawsze, nie zawsze tak będzie...

niedziela, 3 października 2010

z rozmów w mojej głowie

- jak się czujesz?

- dziwne pytanie, mam ochotę odpowiedzieć że czuję się tak sobie...

- jak to tak sobie, dlaczego? nie widzieliście się tak długo, za wami dwa wspólne wieczory, byłaś pełna sprzeczności, czekałaś na te spotkania - teraz mówisz że czujesz się tak sobie- tylko tyle?

- tylko tyle- w zasadzie sama nie wiem dlaczego, było różnie... miał dla mnie dużo ciepła i uśmiechu, miał dla mnie czułość... miał dla mnie bukiet pięknych róż i wino- z okazji obrony... uwielbiam Jego zapach, kiedy mogłam się w Niego wtulić poczułam się na swoim miejscu...

- więc co jest nie tak?

- bo miał dla mnie również dużo ostrożności, miał dla mnie trochę dystansu, miał dla mnie trochę starych pretensji, miał dla mnie kilka ostrych słów...

- no dobrze? a co Ty miałaś dla Niego?

- co ja miałam? chyba dużo lęku, dużo zagubienia, dużo dobrych chęci, trochę złości-kiedy coś było nie tak... miałam dla Niego dużo czułości... trochę nieporadnego zrozumienia...

- wiesz że On się bardzo stara?

- wiem, wiem... zabrał mnie na kolacje w nowe miejsce - pomyślałam że to może być takie nasze- bo z nikim innym tam nie był - i dobrze mi z nim kiedy gdzieś jesteśmy, rozmawialiśmy, dużo się śmialiśmy.... coś jest między nami takiego...

- jakiego?

- takiego magnetyzmu... jak to się mówi- "coś iskrzy między nami" , w spojrzeniach jest intensywność, w słowach zaczepność... i dbanie o siebie gdzieś mimochodem... i czasami tak bardzo irytujemy siebie na wzajem...

- i mimo tego coś jest nie tak- prawda?

- tak coś jest nie tak...? zbyt często się kłócimy-wczoraj też przez chwile- a miało już nie być kłótni o nic... złości o nic... w przypływie gniewu mówimy słowa które ranią, które drążą dziurę w sercu, i gdzieś mimo chodem zapadają w pamięci...

- a nie powinny zapadać w pamięci- to tylko słowa... wiesz co powinno zapadać w pamięci- czyny?

- masz racje

piątek, 1 października 2010

mam w pokoju ogromny bałagan- już dawno nie miałam takiego rozgardiaszu...
po pracy wszytko odsypiam - cały ten trud włożony w napisanie tych prac magisterskich...
chciał się dziś ze mną zobaczyć...

te trzy tygodnie nie obecności dały mi dużo do myślenia, trochę poukładałam siebie, trochę poukładałam nas... tęsknie za nim... dziś znów będzie mój- na jak długo zobaczymy- nie chce teraz o tym myśleć...

chciałabym żeby to był wieczór pełny ciepła i dobrych emocji, śmiechu, dotyku, wzajemności...
coś się we mnie rodzi, czuje jak w moim sercu kiełkuje uczucie, silne uczucie - ciągle bardzo się przed tym bronie - bardzo agresywnie reaguje na każdy nie odpowiedni gest skierowany w moją stronę - bo się bardzo boje... boje się że znów będzie coś nie tak, że nie będę wystarczająco taka - jaką On by mnie chciał...
oczywiście że rozumiem i wiem że powinnam być tylko sobą, że On mnie powinien taką kochać- ja to wszystko wiem... tylko moje doświadczenia z przeszłości są bardzo silne... w pewnym momencie coś w tej mojej główce się przestawia, coś złego się ze mną dzieje...

rany u Ciebie też tak zimno??

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz