niedziela, 22 maja 2011

co robić?

co się ze mną dzieje?
w zasadzie w ogóle nie jestem sobą- zachowuje się jak rozhisteryzowana małolata...
mam poczucie ogólnej beznadziejności- jak by mnie otaczała jedna wielka czarna dziura...
nic nie sprawia mi przyjemności... ( tak- nawet seks;) )
popadam w jakieś dziwne stany...
mam nerwobóle i jakieś objawy nerwicowe...
bardzo często czuje się jak przed jakimś egzaminem - jak kłębek nerwów...
a wszystko to spowodowane jest sytuacją z K.
okropnie wszystkim się przejmuje, Jego telefonem, brakiem Jego telefonu...
absolutnie wszystko analizuje- i nienawidzę siebie za takie postępowanie...
i zupełnie nie umiem nad tym zapanować...
nasze spotkania ostatnio to ciągłe kłótnie...
ciągłe poważne rozmowy - co robimy dalej?
czy idziemy każde w swoją stronę- czy ciągle próbujemy być razem...
jestem już taka zmęczona- tymi natrętnymi myślami w mojej głowie...
ciągle mi się wydaje że ktoś inny by był bardziej odpowiedni dla Niego...
ciągle mam z czymś problemy, ciągle robię mu awantury, ciągle coś mi przeszkadza...
nie sypiam dobrze w nocy- ciągle miewam jakieś niespokojne sny...
po każdej kłótni obiecuje sobie że nie będę się tak na Niego wściekać, że nie dam się sprowokować
- a zawsze kończy się tak samo....  z ogromnym poczuciem winy i beznadziejności...
boże przecież ja zwariuję....

a On razem za mną....


nie wiem co robić...

poniedziałek, 16 maja 2011

pozamykana jestem szczelnie...
nie umiem oddychać w związku,
K. się bardzo stara, a mi wszystko przeszkadza i to co dobre i to co złe...

tak bardzo potrzebuje znów czuć się sobą,
piękną, pełnowartościową kobietą, pełną energii, pasji do życia i marzeń...

dziś piłam wino, w dobrym towarzystwie- jak kiedyś...


hej mała- pamiętasz?
twoje życie w twoich rękach- wszystko możesz z nim zrobić... !!