sobota, 31 grudnia 2011

szczęśliwego nowego roku

w moim nowym ciepłym, miękkim, swetrze - siedzę sobie...
jest mi ciepło, przyjemnie...
śmiałam się prawie do łez- przy cholernie banalnej komedii...
żubrówka ma piękny zapach- smakuje mi dzisiaj...
wyciszyłam telefon- nie obchodzi mnie reszta świata...
kładąc się zaraz spać - założę słuchawki z kojącą muzyką- zagłuszy huk fajerwerków...
przywitam nowy rok - snami...:)
złożyłam sobie cudowne życzenia... - spełni się prawda:)

Szczęśliwego Nowego Roku

środa, 28 grudnia 2011

...

czytam Hemingwaya... nigdy Go nie czytałam- teraz czytam- podoba mi się- tak pięknie wszystko ubiera w słowa - porusza wyobraźnie...
słucham jazzu - coraz bardziej ta muzyka mi smakuje... jest przyjemna- można znużyć się w dźwiękach- nie szukać znaczenia słów-zanurzyć się w dźwiękach...

juto jest spotkanie klasowe a liceum- długo biłam się z myślami, czy pójść czy nie pójść... nie wspominam dobrze tych czasów - nigdy nie byłam w jakiś szczególny sposób zżyta z tymi ludźmi- nie czułam się tam nawet lubiana...
z perspektywy czasu widzę że nawet nie dałam szansy tym ludziom na poznania mnie- byłam okropnie zakompleksiona- wszystko odbierałam przeciwko mnie- teraz jest inaczej- jestem innym człowiekiem...
Nawet koleżanka która mieszka nie daleko mnie zaproponowała że może mnie zabrać samochodem- zgodziłam się- więc idę pierwszy raz na spotkanie klasowe z liceum...
zobaczymy jak to będzie- zawsze przecież mogę wcześniej wrócić jak mi się nie będzie podobało... przecież chciałam więcej ludzi w moim życiu- może uda się odnowić te "lepsze" znajomości:) przecież może być całkiem miło- i tego się trzymam...
w piątek umówiłam się do kina z Magdą i Sławkiem...
nie wiem jeszcze co zrobię z sylwestrem- ale może po porostu pójdę spać - otulona dobrymi myślami i pełna nadziei na nowy na pewno lepszy rok...:)
po co spinać się na siłę na jakąś imprezę- skoro i tak nie mam nastroju- ani odpowiedniego towarzystwa...
to będzie rok dobrych zdarzeń - dobrych zdarzeń i ludzi - rok dla mnie -
zobaczysz:)

poniedziałek, 26 grudnia 2011

nie przyjdzie do mnie na sylwestra
i dobrze
co ja sobie wyobrażałam...
znów mam klapki na oczach - powoli opadają i dobrze
- i bardzo dobrze - wróć na ziemię kobieto!!

poniedziałek, 19 grudnia 2011

idealnie...

hm...- można poznawać fajnych facetów w autobusie - to dlaczego nie można by takich poznawać w sklepie spożywczym?
po pracy od czasu do czasu zaglądam do małego sklepu spożywczego... od kilku miesięcy pracuje tam młody całkiem przystojny facet... zawsze uprzejmy i uśmiechnięty- od pierwszego wejrzenia wydał mi się po prostu sympatyczny... i właśnie dziś poprosił mnie o numer tel... moje tendencje ucieczkowe jak zwykle w takich sytuacjach gigantyczne- ale chyba się pokuszę o tę znajomość...

ależ byłam dzisiaj zła...
narzekałam ostatnio na brak ludzi w moim życiu... pojawiło się klika nowych całkiem fajnych osób... między innymi Natalka i Magda- bardzo je polubiłam, jedyny minus to taki że wracają od czasu do czasu tym samym autobusem co ja i Kamil... (w sumie w tym autobusie je poznałam;))więc wracamy w czwórkę... a ja zdecydowanie wolałabym mieć Go tylko dla siebie... w całej tej dzisiejszej babskiej paplaninie zamieniliśmy raptem może z pięć zdań- i każde było zaczepne...
ciągle nie wiem co z tym sylwestrem...
plan idealny byłby taki że wszyscy oprócz nas z tego autobusu wyparują... a autobus utknie z godzinnym korku - tak, byłby idealnie;-)

niedziela, 18 grudnia 2011

dobry przyjaciel

hm... - mam znów ochotę zapytać siebie o co w zasadzie mi chodzi...;)
to naprawdę fajny czas w moim życiu- dobrze mi samej ze sobą...
dużo się śmieje...
jakoś tak ostatnio dotarło do mnie że jestem "szczęściarą" - mnóstwo w moim życiu rzeczy które mnie cieszą ( pomijając te które mnie nie cieszą;))
perspektywa świąt już nie wydaje mi się taka straszna- nawet mnie trochę cieszy...
oczywiście nie obejdzie się bez tych wszystkich życzeń: miłości i oczywiście dobrego męża- tak te życzenia nie zmieniają się już od kilku lat - w kółko to samo...
tak jak bym nie mogła byś szczęśliwa bez tego męża...!!
oczywiście miłość to fajna sprawa- nawet coś o tym wiem- ale nie przesadzajmy... każdy stan ma swoje złe i dobre strony... teraz jestem sama - i zamierzam się tym stanem nacieszyć...
wiesz chyba zaczynam lubić siebie- naprawdę lubić siebie- to niesamowite...
staram się być dla siebie najlepszym przyjacielem... i wiesz że to działa;)

niedziela, 11 grudnia 2011

niebiesko mi ;)

jest mi dziś tak radośnie... noc była dla mnie dobra dziś - księżyc zaglądał do okna- taki jasny, wyraźny... białe chmury przesuwały się po niebie- a ja przyglądałam się temu z zachwytem...
z za szyby autobusu oglądałam przepiękny wschód słońca - a z drugiej strony ogromny księżyc chował się za horyzont... lubię jeździć autobusem i obserwować...
w drodze powrotnej grzałam twarz do słońca - i gdzieś ciągle na mojej twarzy błądził uśmiech...- jest mi radośnie- mam wrażenie że cały świat mi sprzyja- czuje w sobie taką energię...:)
nic szczególnego się nie dzieje- od świeci piękne słońce, kupiłam przepiękny niebieski płaszczyk ( jest po prostu bajeczny), ludzie na ulicy są jak by jacyś milsi, choinka na rynku na prawdę piękna... a myśli w mojej głowie radosne...
pięknie jest:)
i będę jutro niebiesko żółta;) mam żółtą spódnice i szalik- niebieskie rajstopy i płaszcz- chodząca energia- taki mam plan:)

piątek, 9 grudnia 2011

marudzę...;)

hm... w zasadzie nie wiem o co mi chodzi...:)
nagle z dnia na dzień pojawia się w autobusie facet- który mnie przyciąga... przyglądam się mu, obserwuje, wyłapuje najdrobniejsze szczegóły jego ubioru,zachowania, sposobu bycia... wzbudza we mnie coraz większe zainteresowanie...
pewnego dnia - po prostu się poznajemy... od tak po prostu... i nagle okazuje się że - też mnie zauważył, też był mnie ciekawy...
potem okazuje się również że mamy sobie dużo do powiedzenia - nigdy z żadnym facetem nie rozmawiałam tyle o książkach, filmach, muzyce i wierszach...
On wie o mnie tak dużo rzeczy-to dla mnie jest zaskakujące- mam wrażenie że może o mnie więcej powiedzieć niż Krzysiek z którym byłam 1,5 roku w związku... czasem czuje się przy nim zupełnie "naga"- mam wrażenie jak by mnie rozbierał z każdej mojej cechy, z każdego mojego lubienia, czy z każdej mojej złości- rozbiera mnie z wszystkiego a potem dokładnie ogląda, nazywa, pyta, ocenia...

i teraz mam możliwość spędzenia z nim sylwestra...
a ja zamiast się cieszyć tym faktem- marudzę... jeśli się uda to, to może być magiczny czas...
jestem niesamowita kobietą ( jak każda z nas) mam piękne ciało i bogatą duszę;)
i dlaczego nie mogę wziąć tego co chce mieć;)

czwartek, 8 grudnia 2011

panika...

jakiś nie pokój we mnie - coś każe mi uważać...
jeszcze nie za bardzo wiem co jest granę- ale czuje jakiś lęk...
popadam chyba w panikę... - zaprosiłam Go na sylwestra - do mnie do domu...
wstępnie zgodził się...
mielibyśmy spędzić u mnie w pokoju całą noc sami...
moje myśli galopują w złym kierunku - tych wszystkich złych rzeczy...
co jeśli to będzie klapa - ten sylwester - tzn. co jeśli nie będzie się dobrze bawił w moim towarzystwie... jakoś tak dziwnie... panikuje- prawda?

chciałaś, zrobiłaś, miałaś odwagę... :)
a teraz czas pokaże co z tego wyniknie - prawda?
nie ma miejsca na panikę...

wtorek, 6 grudnia 2011

szaleństwo...

myślałam że dziś Go nie będzie, zwykle nie wraca we wtorki - a przynajmniej tak mi się wydawało... więc nie czekałam na Niego, nie zastanawiałam się - a On przyszedł na ten przystanek, uśmiechnięty jak zwykle-zaskoczył mnie... byłam dziś sobą, czułam się dziś sobą- tzn. czułam się swobodnie w Jego towarzystwie... rozmowy z nim zawsze są pełne śmiechu i swobody... nigdy nie możemy się nagadać- zawsze jak już wysiada czuje niedosyt...
coś się zmieniło- coś bardzo subtelnego... częściej nasze ręce się spotykają gdzieś mimo chodem, bliżej stoimy obok siebie, pochyla głowę kiedy coś mówię-jest w tedy tak blisko- zawsze mam ochotę wplatać moje palce w jego włosy...

opowiadałam o tańcu... i nagle zaproponował żebyśmy chodzili razem na kurs tańca...
wmurowało mnie w siedzenie dosłownie...:) pytam czy aby sobie nie żartuje...
wychodzi na to że sobie nie żartuje - a nawet wyglądało jak by mu na tym zależało...
nawet nie umiem opisać emocji we mnie w tamtym momencie... to byłoby szaleństwo:)
taniec z nim i bliskość, wspólny czas z nim... to byłoby szaleństwo...

poniedziałek, 5 grudnia 2011

przerażona

pomyślisz dziś o tym facecie jeszcze choćby przez 5 minut a zawarujesz - obiecuje Ci to... znów przesadzasz- wiesz? i to ostro przesadzasz... więc proszę Cie weś Ty się w garść... bo nic się nie dzieje - w zasadzie nic się nie dzieje...
wiem - boisz się - a nawet jesteś przerażona - ale to nic nie zmienia...

piątek, 2 grudnia 2011

sukienka...

kupiłam sukienkę - bajeczną sukienkę...
koloru pięknej czerwieni z dodatkiem czerni...
z dzianiny...
jest grzeczna- tak bardzo grzeczna...:)
prosta, bardzo klasyczna - taka pensjonarka...
i tylko długość jest niegrzeczna....;)

taka w sam raz na randkę...

tylko niech On mnie na nią w końcu zaprosi! ;-)

czwartek, 1 grudnia 2011

taka malutka...

czułam się dziś przy nim taka maleńka... dziś to dopiero było tłoczno w tym autobusie- swoją drogą taki tłok to fajny sposób na poznawanie nowych ludzi...;)
był tak blisko... tak blisko... ja dziś w butach na płaskim obcasie sięgałam mu chyba do ramion- żeby na niego popatrzeć musiałam wysoko zadzierać głowę... tak się śmialiśmy dzisiaj w tym autobusie...- chyba było słychać tylko nasze śmiechy...
flirtował dziś ze mną...;) więc stosunki w autobusie uległy ociepleniu;)
zapytał co robię w sylwestra- odpowiedziałam zgodnie z prawdą, ze kupię sobie dobrego szampana, zrobię coś dobrego do jedzenia i spędzę ten wieczór sama...- zupełnie jak On też sam...
hm- może by to jakoś połączył... ;) te nasze samotnie... :)