środa, 9 lutego 2011

kwiecień 2009

czwartek, 30 kwietnia 2009

i nikt mnie nie powstrzyma

no dobrze...
jestem... jestem zła.... jestem wkurzona...
żadnego racjonalnego wyjaśnienia do tego stanu...
choć nie mam-mam wyjaśnienie-mam dość spotykania facetów z tendencjami ucieczkowymi....
słyszysz - mam dość.... dość tych ciągłych wymówek... tego ciągłego "ale"...
jestem piękną młodą kobietą... piękna dusza, piękne ciało, piękny umysł-tak taka właśnie jestem...
mówię dość użalaniu się nad sobą...
chce umawiać się na randki... spotykać mnóstwo ludzi, prowadzić ciekawe rozmowy, flirtować...
chce chłonąć wszystko całą sobą...
chce tańczyć... chce się śmiać...
chce mieć odwagę wypowiadać wszystkie swoje myśli...
zaraz wychodzę na studencką imprezę.... i dziś chce zapomnieć o wszystkim,
tak bardzo chce zapomnieć o Przemku...
będę tańczyć... będę się uśmiechać... będę prowokować... będę flirtować...
i nikt mnie nie powstrzyma...
mam ochotę zaszaleć

wtorek, 28 kwietnia 2009

kochałeś mnie, kochałam Ciebie...

2 dni i dwie nocy były tylko nasze.... nigdy czegoś takiego nie przeżyłam.... nic nie miało znaczenia tylko On i te krótkie chwile... taniec z nim był szalony, zwariowany... tak rewelacyjnie się zgrywaliśmy-ludzie się nas pytali czy jesteśmy po kursie tańca i czy długo ze sobą tańczymy.... czułam się zupełnie wyjątkowa- patrzył na mnie-tak pięknie....
czas płynie zdecydowanie za szybko
wspólna noc....
to znaczy kilka godzin, pełnych, dotyku namiętności, pasji, rozmów, śmiechu...nie wiem jak mam o tym opowiedzieć.... chyba nie mam dziś siły na takie wspomnienia....
kochałeś mnie...
kochałam Ciebie...
pozwoliłam sobie na to szaleństwo-nie potrafiłam tego zatrzymać-nie chciałam..... nie żałuje.... dla Ciebie byłam piękna... jestem dla Ciebie prawdziwa kobietą- najpiękniejsza-nie musiałeś nic mówić-gesty, spojrzenia były pełne ciepła i namiętności... podobno mnie uwielbiasz....
kilka godzin takiego letargu... tylko Ty, Twoje dłonie na moim ciele, Twoje oczy-tak pięknie niebieskie... Twój uśmiech.... Twoje usta na moim ciele...Twoje ciepło, moje ciepło....nasze...
zasypialiśmy na chwilę wtuleni, by po chwili znów poczuć siebie.....
czas płynie zdecydowanie za szybko
dzień..... czas wyjść z łóżka.... wspólny spacer ramie w ramie... splecione ręce... w oczach iskra... na ustach smak pocałunków.....
trudna rozmowa, bardzo trudna rozmowa...słowa które bolą.... decyzje które trzeba podjąć...rozumiem-bo co mogę zrobić innego... mówisz-„nie mogę Ci nic obiecać....” Twoje miejsce jest w Krakowie-to zdecydowanie za daleko.... kolejny raz rozumiem....
czas płynie zdecydowanie za szybko
poprawiny.... dużo śmiechu-ciągle byłeś blisko mnie....splecione ręce... niecierpliwość... byle jak najszybciej znaleźć się w domu znów razem-sami...
czas płynie zdecydowanie za szybko
noc...tym razem mamy przed sobą 7 godzin...
zupełnie zwariowany czas.... nic nie miało znaczenia.... tylko My.... noc-cała dla nas....
kochałeś mnie...
kochałam Ciebie...
nie umiem opisać tych uczuć we mnie, wtedy.... przy Tobie czuje się kimś zupełnie wyjątkowym... nie było wstydu, nie było myśli o tym co będzie potem.... nie potrafiłam inaczej-musiałam być z Tobą tej nocy.... cały czas byłeś tak blisko-nawet gdy zasypialiśmy wyczerpani na chwile-ciągle byłam w Twoich ramionach..... znam, pamiętam każdy centymetr Twojej twarzy... zamykam oczy i czuje Twoje ciepło.... czuje dotyk, pamiętam smak pocałunków...
czas płynie zdecydowanie za szybko
ranek... trzeba wstać.... czas na rozstanie.... smutne spojrzenia... nie pewny uśmiech.... wspólna droga na przystanek-jeszcze splecione ręce-jeszcze Cię czuje....
przyjechał autobus.... ostatni uścisk.... pocałunek.... spojrzenie które mówi wszystko....
pojechałeś.....łzy popłynęły nie potrafiłem ich powstrzymać...
odczuwam prawie fizyczny ból braku Ciebie....
czas płynie zdecydowanie za szybko
kochałeś mnie...
kochałam Ciebie...

wtorek, 21 kwietnia 2009

...

czwartek, 9 kwietnia 2009

...długi list...tak do Ciebie przemku...

List do P...
Chciałabym Ci tyle powiedzieć... dziwne to wszystko, dziwnie los plącze nasze losy... pamiętam ten czas studiów-pamiętam dzień kiedy przyszedłeś do nas na zajęcia... ponad 100 osób a Ty wybrałeś mnie o zapytanie o rozkład zajęć, zaległe egzaminy... to tak czasem jest-patrzysz na kogoś i wiesz ze to będzie dobra znajomość... wszystko się zaczęło - bezszelestnie wkradłeś się w moje myśli... przychodziłeś nocą w moich snach... byłeś gościem w mych marzeniach.... mijały dni, tygodnie, lata.... dołączyłeś do mojej grupy znajomych -do zamkniętego kręgu który tworzyliśmy-przyjaciele... bardzo szybko stałeś się jednym z nas... podczas tych wszystkich przerw na zajęciach, wypadów na pizze, spotkań w stałym gronie Ty byłeś zawsze obok mnie - uśmiechnięty, tak promiennie wpatrzony, mnóstwo dwuznaczności, flirtu wkradało się w nasze rozmowy...wszyscy czuli że coś się dzieje miedzy nami-ale nikt nie miał odwagi powiedzieć tego na głos-my tez tej odwagi nie mieliśmy... uwielbiałam te Twoje tel. o 3 nad ranem-bo właśnie wracasz do domu i masz pod górkę;)... we wszystkich trudnych momentach mojego życia byłeś przy mnie –wystarczył mój sms-„źle się czuje” a Ty umiałeś mnie rozśmieszyć w kilka minut... w mojej przestrzeni ciągle ktoś był... był Michał, był Misiek, był Robert... a Ty ciągle wzbudzałeś we mnie tyle uczuć, sprawiałeś motyle w brzuchu, zatrzymywałeś czas na kilka długich sekund kiedy dotknąłeś mojej Twarzy poprawiając kosmyk opadających włosów-pamiętam... sprawiałeś ze śmiałam się do rozpuku...ciągle powtarzałeś że się ze mną ożenisz-pamiętasz?;)... ale to wszystko na stopie koleżeńsko-przyjacielskiej - nikt nie miał odwagi zrobić nic więcej, powiedzieć więcej...wszystko to były żarty.... tylko czasem serce biło tak szybko....skąd mogłam wiedzieć że Twoje serce tez tak bije... kończyły się studia.... czas pisania pracy licencjackiej i dużo nauki, wakacje... nigdy nie zapomnę tego dnia... dzwonisz i mówisz że wpadniesz do mnie że za chwilę będziesz... a ja przerażona patrzę na bałagan w pokoju...na mój zupełnie rozmazany makijaż, zwykłą koszulkę na ramiączkach i rozciągnięte dżinsy... ale dla Ciebie byłam piękna... rozmawialiśmy, śmialiśmy się jak zawsze...pokazywałam Ci coś przez okna... stałeś tak blisko-świadoma tej bliskości chciałam spojrzeć Ci prosto w oczy-byłam przekonana ze odwrócisz wzrok, odsuniesz się ... chciałam Cię sprowokować... ale tego że zamkniesz moje usta pocałunkiem to ja się nie spodziewałam..... och... i co to był za pocałunek...pamiętam panikę w mojej głowie „co Ty zrobiłeś , co teraz....”
w moim życiu był Robert... spotykaliśmy się co sobota w klubie... nie byliśmy jeszcze razem... tak długo na niego czekałam..... wydawał mi się być taki odpowiedzialny, rozsądny dorosły ( o ironio-chyba nigdy bardziej się nie pomyliłam)... wiązałam z nim przyszłość podobał mi się...cała ta przepychanka uczuć między nami-byłam tym zmęczona....a właśnie w tedy Robert zaczynał mi ufać... odważył się być blisko....
tak trzeba wam to przyznać mieliście oboje wyczucie czasu...
a Ty... Ty byłeś nie pewnością...namiętnością... marzeniami , świeżością, śmiechem... po prostu wkradłeś się w mój świat tym pocałunkiem... o nic nie pytałeś, nic nie mówiłeś o nas... nie było nas... potem kilka spotkań których nie zapomnę... wszystko tak szybko się toczyło.. moje 22 urodziny.... dostałam od Ciebie najpiękniejsze perfumy-jakie kiedykolwiek czułam-tak bardzo do mnie pasujące... tak trudno było zachowywać się wśród znajomych rozsądnie-bo przecież nikt nic nie wiedział... pamiętam tylko jak poszedłeś ze mną do kuchni pod jakimś tam pretekstem i tak mocno mnie wtuliłeś w sienie i pocałowałeś z taką pasją-pamiętam te pocałunki-miały w sobie ogień... ale to była fizyczność.. ja potrzebowałam słów-a Ty nic nie mówiłeś- ja o nic nie pytałam...
Robert chciał być....mówił „zależy mi na Tobie”... więc dokonałam wyboru....
Pamiętam ta nasza rozmowę przez tel... zachowałeś się jak prawdziwy facet..... miałeś adres mojego bloga.... napisałam Ci go dawno na ręce....a Ty miałeś go przez cały ten czas dwóch lat... przeczytałeś o tym ze się miotam...że jest Robert... zadzwoniłeś i powiedziałeś że chcesz żeby zostało między nami tak jak jest-czyli relacje przyjacielskie...zapewniłeś ze wszystko jest w porządku żebym się o Ciebie nie martwiła... obróciłeś wszystko w żart jak to miewasz w zwyczaju... i zapewniłeś że nigdy nie przejdziesz obok mnie obojętnie... było mi smutno, nie rozumiałam tego....-ale szybko uciekłam u Roberta... niedługo potem byliśmy razem... kiedyś zapytałam czemu tak nagle, skąd ten tel... wtedy powiedziałeś mi o tym blogu.... wyjechałeś do Łodzi... potem do Krakowa... ale utrzymywaliśmy kontakt...
Parę miesięcy temu kiedy zaproponowałeś spotkanie było jak zawsze...było jak kiedyś... te same spojrzenia... te same uśmiechy i to samo szybciej bijące serce... tylko ten tak bardzo kontrolowany chłód... coraz częściej płynęły eski... meile... znów się spotkaliśmy-kilka wspólnych godzin -jesteśmy chyba bardziej dojrzali...
Zaprosiłam Cię na to wesele bo chce z Tobą pobyć... powiesz boisz się tak samo jak ja?
Znów dzwonisz....lubię te nasze rozmowy przez tel.... uwielbiam to Twoje „beatka”...chłodu już nie ma... są ciepłe słowa... czasem wkrada się za dużo ciepła... och to będzie zwariowana noc...powiedziałeś że „nikomu mnie nie oddasz, nawet na chwilę”- więc będę tańczyć tylko z Tobą;) Ale co potem....każde w swoją stronę... Ty znów do Krakowa... tam masz prace, znajomych... ja mam tutaj swoje miejsce..... dwa dni i jedna noc będą tylko nasze....

wtorek, 7 kwietnia 2009

ja chcę...

Jakoś tak u mnie ostatnio... nie to że złe- tylko jakoś brak mi czasu na rzeczy które chciałabym zrobić...tzn. w głowie mnóstwo pomysłów- a jak przyjdzie co do czego to chęci brak i czasu...
Nie lubię tak-jak dni przeciekają mi przez palce- nie zauważone, nie wykorzystane...

Chciałabym zacząć biegać -wieczorem- poprawić kondycje, sprawność, i poczuć tą energię-i błogie zmęczenie, po za tym wiosenne wieczory u mnie są magiczne...pomarańczowe światło latarni, i świeże, rześkie powietrze-a ja siedzę w domu-po prostu porażka...

Rower planuj umyć po zimie już ładnych kilka dni temu-a tak bym sobie pojeździła na nim już...stoi biedny zakurzony w garażu...

Poszłabym na spacer do lasu...widziałam już fiołki kwitną....uwielbiam ich zapach-przecież nie może być wiosny bez tego zapachu w mym pokoju -choć przez chwilę i układania ich w malutkim kieliszku....ja chce na fiołki do lasu........

Płytę chcę sobie nagrać...poszukać kawałków które lubię, poszperać...posłuchać i nagrać kilka płyt na różne nastroje... coś tanecznego...coś romantycznego...coś pozytywnego...coś nostalgicznego...a potem stworzyć piękne opakowania na te płyty z niebieskiego kartonu.....

I poszukać sobie chcę takiego małego kuferka z wikliny i postawić na stole –udekorować niebieska kokardką.... i wrzucać tam kosmetyki...-zawsze zostawione w nieładzie na białym obrusie - przecież nigdy nie mam czasu rano schować ich należycie do szafki-tam gdzie ich miejsce teraz....

I kilka niezłych książek mam-i tak chciałbym się zatopić w innym świcie i poczytać -przecież uwielbiam to robić....a wczoraj po 2 stronach zasnęłam....

I kwiatki chciałbym posiać.... wybrać się do sklepu i powybierać kilka gatunków nasion, przygotować miejsce i posiać-potem patrzeć jak ładnie schodzą...potem kwitną...

I filmy czekają kiedy wreszcie je obejrzę...

Nie długo zaczynają się w Krośnie dni tańca-jakieś pokazy...tak bym się wybrała popatrzeć....wstęp wolny-tylko odrobina chęci i czasu...może mi się uda...

I wieczór z moimi dziewczynami, dobrym winem i czymś słodkim by się przydał...można by poplotkować, ponarzekać na facetów, pośmiać się... oj-przydałby się taki wieczór....

I stare znajomości aż się proszą o odnowienie...kilka osób napisało...a ja...a ja jakoś tak milczę...

Ja chce mieć na to wszystko czas....

niedziela, 5 kwietnia 2009

niebiesko mi...

Po prostu zmęczona.... senna...
Prześliczny wieczór dziś był-taki cieplutki i spokojny-prawie letni-wyszłam na spacer
Na uczelni indeks z ogromną ulgą powędrował do dziekanatu do podbicia semestru...
Uwielbiam tych ludzi na uczelni-są rewelacyjni i jedyni w swoim rodzaju...
Czuje się wśród nich tak bardzo na swoim miejscu-to poczucie że jestem lubiana-dodaje mi siły....a teraz potrzebuje siły.... trochę złych myśli zaplątuje się gdzieś miedzy moją radością życia-ale skrupulatnie je zmiatam w kąt umysłu....
Zbliżające się święta-w ogóle ich nie czuje...choć może trochę w końcu malowałam okna ostatnio;)
Przemek pochłania zdecydowanie za dużo moich myśli- zdecydowanie...i sukienki w końcu kupiłam.... bo tak mam dwie.. i zamierzam się przebrać –po całej tej oficjalnej części... Jedna jest niebieska... a druga jest tak ślicznie niebieska;) ale wbrew pozorom to zdecydowana różnica...bo ta pierwsza jest długa i taka szafirowa, bławatkowa-taka intensywna.... a druga jest krótka, taka powiedziałabym seksowna ( a co;)) i tak pięknie turkusowa-delikatniejsza... a może pokuszę się o zdjęcia-hm... ;)

środa, 1 kwietnia 2009

radość...

Chwała temu kto wymyślił wannę pełną gorącej wody, płyn do kąpieli pachnący wanilią, i świece dające ciepły płomień...tego kogoś kto to wymyślił powinni postawić na piedestale-rewelacja;)

Wreszcie zaliczyłam wszystkie te przedmioty-sesja zamknięta- i to jedna z najlepszych wiadomości ostatnio-tak bardzo się cieszę i przepełnia mnie duma...tak, tak a co;) dwie specjalizacje, bez ani jednej poprawki z średnią blisko 4.0-tak jestem z siebie dumna.

Wiosna, -to tyle radości to słońce, zieleń, świergot ptaków... i tak mi się marzy wyprawa do lasu na kwiatki, takie wiosenne pierwsze i do tego niebieskie kwiatki;)

I to zbliżające się wesele-napawa mnie dziwnym lękiem...nie znam przyczyny...może boję się konsekwencji tego wieczoru...a może powinnam przestać szukać dziury w całym... idę na wesele z facetem który zawsze mi się podobał, wywołuje we mnie multum uczuć, jest mi bliski... Mam szanse przeżycia pięknych chwil... tyle wspólnych godzin...cała noc w jego ramionach, bezpiecznych, szalonych...będziemy wirować, wirować...;) więc do cholery o co mi chodzi...??

Nie ważne co będzie potem... chce przeżyć te chwile najpiękniej jak potrafię...chciałabym żeby przemek zobaczył mnie taką prawdziwą...

Och nie mogę się już doczekać... w głowie wymyślam tysiące wersji tego całego wieczoru...a życie i tak pokaże mi tysiąc pierwszą;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz