wtorek, 24 lipca 2012

położyłam się na chwilę po południu, zasnęłam i miałam bardzo realny i zły sen... śniło mi się że mnie okłamał, że się pokłóciliśmy... byłam taka rozczarowana i przerażona... obudziłam się bardzo niespokojna - w pierwszym odruchu zaraz do Niego zadzwoniłam- chyba chciałam się upewnić, usłyszeć go... opowiedziałam mu o tym śnie - a On że zaraz do mnie przyjedzie...  i przyjechał na rowerze- spędziliśmy dobry wieczór ze sobą...

niedziela, 22 lipca 2012

czasami myślę że to jak sen, czasami mam wrażenie że to nie dzieje się naprawdę...
no bo czy to możliwe ażeby On podzielał mój najbardziej skrywany lęk- czy to możliwe ażeby On bał się tego samego, czuł tak samo, podobnie...

- nie traktujesz mnie całościowo, wybierasz sobie drobiazgi we mnie za którymi nie przepadasz i skupiasz na nich uwagę, tak jak byś nie dostrzegał innych rzeczy we mnie  - tych dobrych, czepiasz się- szukasz złych rzeczy we mnie na siłę...

- masz racje, tak jest

- dlaczego ?

- już teraz czasami tak bardzo mi Ciebie brakuje...

- ale czy to źle

- nie źle, tylko podobasz mi się tak bardzo, cała podobasz mi się tak bardzo że próbuje trzymać trochę dystansu- bo czasami wydaje mi się że to wszystko jest za bardzo - że mnie zniewolisz, że stracą swoją niezależność, że będziesz w każdej mojej myśli , że będziesz tylko Ty - boje się tego

- chyba Cię rozumiem

- jest mi teraz z Tobą tak dobrze... , nie spodziewałem się że będzie tak...- tak jak jest teraz 

czwartek, 12 lipca 2012

ciągle wydaje mi się że jestem nieposkładana - ale to może taki czas- czas się poskładać..
próbuje spojrzeć trochę z boku na to wszystko... - bo w zasadzie nic się nie dzieje...
próbuje na silę udowodnić swoją wartość... swoją wartość dla Niego i swoją wartość dla siebie...

w sobotę planuje pójść potańczyć- nie wiem jakie On ma plany- ale nie zmierzam czekać, czy się zastanawiać nad tym- a jeśli zadzwoni w ostatniej chwili- no to trudno- przecież nie jesteśmy umówieni...

ciągle chodzi o to samo we mnie - o brak umiejętności dbania o siebie, o brak umiejętność zwracania uwagi na swoje potrzeby, o brak umiejętności zajmowania się swoimi rzeczami, swoją przestrzenią, o poczucie bylejakości ( zawsze wtedy kiedy ktoś zaczyna być za blisko)
to wszystko jest w mojej głowie - to wszyto da się zmienić...

spokojnie mała dasz radę to wszytko poskładać - dam sobie trochę czasu i poprzyglądam się sobie i Jemu w tej naszej relacji.... 
zasnął w moim łóżku... jest zmęczony- dziś wrócił z Anglii- jest tak jak by nigdy nie wyjeżdżał- jak by cały czas tu był- a od naszego ostatniego spotkania minęły kilka dni...
mój cały niepokój, mój cały lęk były uzasadnione...  - to nasze razem to takie niepewne, i takie kruche że w zasadzie nie wiem czy to jest razem... za dużo mnie to kosztuje złych emocji- muszę się zająć sobą i tym co dla mnie ważne... mamy się spotykać- ale w zasadzie to nie wiem na jakich zasadach- w sumie to nie wiem po co to definiować- pobędę trochę, naciesze się Nim, będę uczyć się być sobą, będę z tego czerpać i dawać z siebie wszystko co najlepsze- a potem zobaczymy- to wszystko jest skomplikowane... jego uczucia do tamtej ( czy naprawdę zawsze musi  być jakaś tamta? ) - jestem tym przerażona- ale ja nic na to nie poradzę, ja nic nie zmienię... potrzeba mi dobrego czasu i zaufania sobie- tego zaufanie do siebie brakuje mi najbardziej... - nie ufam sobie- obawiam się że pobiegną w ogień bez zastanowienia... i w ogóle nie będę zwracać uwagi że boli... potrzebuje się zdystansować, oddalić... potrzebuje dobrych myśli dla siebie- dobrego czasu dla siebie...
bardzo się boje- to dziwny początek, z przeszłością z kimś innym w tle...
jak to Przemek powiedział zaczęliśmy budować od dachu.... ja naprawdę nie wiem czy ja będę mieć siłę przez to przejść... w zasadzie nie sypiam- za dużo myśli w mojej głowie- muszę spróbować przestawić to na coś dobrego, wyciszyć się i uspokoić...

poniedziałek, 9 lipca 2012

nie mogę się już Go tutaj doczekać... pomimo całego tego nie spokoju, niepewności, obaw - nie mogę się Go doczekać... to już w środę, albo czwartek... - to już tak nie dużo...

czwartek, 5 lipca 2012

było dziś upalnie- bardzo upalnie.. i jakoś mi to bardzo nie przeszkadza- zamykam oczy i ciesze się słońcem i gorącem - witaminą d wsiąkającą w moją skórę... - jest mi przyjemnie...
choć powrót po pracy jakieś 4 km na piechotę nie należał do najprzyjemniejszych... - ale w dobrym towarzystwie droga szybko zleciała...
pojechałam wieczorem na rowerze do babci - lubię tamten dom, tamto miejsce- czuje się tam jak u siebie... lubię rozmowy z babcią o wszystkim i o niczym, lubię słuchać jej wspomnień i historii które słyszałam już milion razy:)
i wiadomość od Przemka... takie zwykłe "mi też Ciebie brakuje" - powoduje że czuje taki błogi spokój... pakuje wszystkie swoje rzeczy, będzie wysyłał je tutaj do Polski... wraca z Anglii na stałe tutaj do mnie... - to jest niesamowite- pamiętam jak jakieś 3 lata temu tak bardzo o tym marzyłam , żeby chciał spróbować, żeby przestał się bać, żeby zaryzykował się związać... i nagle teraz jest, chce- i ciągle powtarza jesteś najważniejsza... czasami mam wrażenie że to takie nie realne- tak szybko wszytko się potoczyło- na początku sądziłam że teraz będziemy się żegnać, znów żegnać- a okazało się że zaczynamy- że to nasz początek wspólnej drogi - i jestem przerażona;)
naprawdę jestem przerażona

wtorek, 3 lipca 2012

hm... powinnam wiedzieć że jego obecność to mnóstwo emocji- próbuje je tłumić, próbuje je omijać, próbuje je tłumaczyć... tak średnio mi to wychodzi...
widzieliśmy się kilka dni przed Jego wyjazdem do Anglii... to spotkanie było bardzo dla mnie zaskakujące, pełne w zasadzie wszystkiego... mówił jesteś dla mnie najważniejsza, że nic i nikt więcej się nie liczy, że chce żebyśmy byli razem, że postanowił że wróci z tej Anglii w planowanym terminie- i że będziemy potem układać wszystko razem.... więc w zasadzie jesteśmy razem- nie czuje tego- ale w sumie co tu czuć skoro w kilka dni potem wyjechał... zostałam tutaj sama z mnóstwem wspomnień i mnóstwem lęków o przyszłość...
wraca 11 lipca- a dla mnie to tak daleko jeszcze...
moja poczta meilowa odmawia mi posłuszeństwa- podobno wysłał mi 3 meile- nic do mnie nie doszło- odchodziłam od zmysłów zastanawiając się dlaczego do mnie nie pisze, dlaczego nie dzwoni... a tu po prostu złośliwość rzeczy martwych... dziś zaprosił mnie na fb- i w końcu tam udało się nam trochę pogadać..
byłam cała w emocjach- doszło tylko zaproszenie do znajomych, bez żadnej wiadomości...
moja złość i rozczarowanie ogromne - wszystkie złe emocje wezbrały we mnie jak tsunami- nic już nie dało się zatrzymać... kiedy po kilku godzinach weszłam na fb jeszcze raz, okazało się ze jest od Niego wiadomość jeszcze z wczoraj i druga z dziś...
powinnam być spokojna... pisał do mnie, jak nie poczta to fb, starał się... okropnie wyprowadziła mnie ta niepewność z równowagi - chyba się przestraszyłam ze to tylko słowa, to jego jesteś najważniejsza...
a może jestem przerażona tym wszystkim co we mnie - tymi wszystkimi uczuciami które we mnie wzbudza...
to jego staranie, dbanie, pytanie... a ja czuje się nie warta tego, nieciekawa, nie odpowiednia- i to tylko w mojej głowie... muszę to zatrzymać...