środa, 23 maja 2012

hm... przyjechał oddać mi książkę - zaproponowałam spacer.. . powoli zapadał zmierzch- czas jak by płyną poza nami - jak by go nie było... było tak przyjemnie - ciepły wiosenny wieczór, ciepły wiatr- muskał mi szyje i policzki... tak sobie szliśmy rozmawiając, śmiejąc się, cały czas spoglądał na mnie - słuchał,, pytał- już zapomniałam jakie to fajne uczucie jak się ktoś tobą interesuję- tym co masz do powiedzenia...
 i nagle po środku tej polnej drogi, wśród wysokich traw i drzew- bez słowa przytulił mnie -  pocałował delikatnie... całowaliśmy się pośrodku tej drogi - jak jakieś dzieciaki :)
dystans szlak trafił... - nie wiem co o tym myśleć - oczywiście że cudownie byłoby się tak zapomnieć- ale co potem? 
tak mi dobrze w jego towarzystwie...
On ma dla mnie tyle czułości - niesamowite...

hm... jutro wstaję o 5 rano...
wcale nie mam ochoty na sen

poniedziałek, 14 maja 2012

dziwnie się czuję
przyszłam tu bo chciałam opisać to spotkanie- puki pamiętam to tak dokładnie...
zupełnie niespodziewanie - przyjechał do mnie... kolejny prezent dla mnie- tym razem przepiękny słoń przywieziony z Indii- tam spędził ostatnio trochę czasu...
ja nie wiem co mam o tym myśleć- to już tyle lat i nic się nie zmienia - zawsze jest tak samo między nami-  po każdej jakiejś podróży zawsze kiedy tutaj jest proponuje spotkanie - czas  ucieka a On patrzy na mnie zawsze tak samo - jak bym była ósmym cudem świata... planuje zostać tutaj przez półtora miesiąca- a potem sam nie wie co potem- gdzie Go znów poniesie- bo to ze Go gdzieś poniesie jestem pewna...
mam ochotę trochę zaszaleć... - i tak jestem sama - dlaczego by tego czasu nie wykorzystać-  może spędzić znów trochę czasu z nim - niebezpieczeństwo jest takie że - za jakiś czas zniknie sobie... ale chwile spędzone razem warte by były tego- jestem pewna... najpiękniejsze wspomnienia mojego życia wiążą się właśnie z nim...
był taki opalony - uśmiechnięty - w fajnej koszuli, tak pięknie pachniał... siedział na fotelu a ja na kanapie - odległość była nieznośna - ale wytrwaliśmy ;) miałam wprost nieziemską ochotę Go przytulić- ale nie, nic z tych rzeczy;) opowiadał o całej wyprawie, śmialiśmy się...
On ma coś w tym swoim spojrzeniu- coś takiego magicznego....
na pożegnanie podał mi dłoń i pocałował w policzek...