środa, 9 lutego 2011

czerwiec 2009

poniedziałek, 29 czerwca 2009

takie sobie ble, ble...

nie dobrze mi...
zaraz chyba wszystko zwrócę...przeuczyłam się-jeśli to wgóle możliwe...
mój umysł juz niczego nie przyjmuje-zupełnie niczego-a powinnam jeszcze jdeno pytanie opracować-obiecane 10... ale nie mam siły...
Odkąd wróciłam z pracy- siedzę nad tymi funduszami unijnymi... i jestem z siebie dumna za wytrwałość-przynajmniej dziś...
Tak mi ciężko... zaklinam wszystkie możliwe formy komunikacji-żeby dotarła do mnie tak upragniona wiadomość... a tu uparta, ciężka cisza... brak jakiejkolwiek wiadomości... tak-wiem, wiem powodów tego milczenia może być bardo dużo...tylko w mojej głowie pojawia się ten najbardziej bzdurny- „co jeśli On nie chce już utrzymywać ze mną kontaktu-może zechciał zniknąć sobie od tak, stwierdził że to nie ma sensu...”
No tak –On tam pojechał do pracy-a nie po to żeby pisać mi wyznania miłosne -prawda...
Widziałam dziś mężczyznę...i przypominał mi ...przypominał mi klauna... tak... miał śmiesznie duże buty... takie za szerokie spodnie w pasie...przypięte śmiesznymi szelkami... duży okrągły brzuch...i oczy-które tak się śmiały... tylko czerwonego nosa brakowało...
Widziałam dziś kobietę... szła boso w deszczu... po mokrym asfalcie...wśród ludzi przechodziła przez pasy...buty trzymała w ręce... i wiesz-chyba nikt nawet nie zauważył- a ona pod parasolem, w długiej białej spódnicy szła boso... a ja stałam i patrzyłam- zazdroszcząc jej odwagi..
Nigdy nie jadam ziemniaczków rumowo-kawowych...zawsze orzechowe, albo czekoladowe.. albo kokosowe... a dziś zupełnie nie racjonalnie kupiłam rumowo-kawowego...i okazał się pyszny...naprawdę pyszny...ale czemu się tak dziwie-skoro nigdy wcześniej nie próbowałam... i tak ziemniaczek o smaku rumowo- kawowym- wybył mnie z równowagi...
Chcę próbować nie osądzać...
W tym momencie to chyba próbuje wytrzymałość mojego organizmu...grupo po północy i ja tworze tu sobie ten mój marny monolog... jutro pobudka o 6 rano..
Tak –tak Beatka o 6 rano... trzeba zrobić ładny makijaż...zjeść śniadanie...i choć raz nie obudzić rano całego domu -bieganiem tam i z powrotem...–bo już tak późno... a i jeszcze marzą mi się jutro szorty-wiec ma by ć piękna słońce-słyszysz tam na górze-piękne słońce....
Hm-chyba oczekuje nie możliwego...

niedziela, 28 czerwca 2009

dla jasności sytuacji...

dla jasności sytuacji- nigdy nie byliśmy parą...
.
.
.
dla jasności sytuacji- kochał się ze mną...
.
.
.
dla jasności sytuacji- zakochałam się w nim...
.
.
.
dla jasności sytuacji-nie mam żadnej pewności że zechce być ze mną...
.
.
.
dla jasności sytuacji- spałam się jak nigdy...

...

Racjonalna...poukłada...odpowiedzialna... kobieta...
Bardzo staram się uczyć- naprawdę bardzo staram się uczyć...
Tylko myśli tak uparcie biegną do Przemka... On ciągle milczy- i oczywiście racjonalnie sobie wszystko tłumacze- przecież tyle co tam zajechał, może od razu pracują...więc spokojnie, spokojnie...tylko serce tak bardzo nie spokojne...
Wiesz-zawsze bałam się burzy...a teraz przez tą pogodę już się ich nie boje-przywykłam...przyzwyczaiłam się...tak-człowiek może się do wszystkiego przyzwyczaić... –tylko to akurat chyba nie najlepsza cecha...
No dobrze idę poczytać fundusze strukturalne UE... idę...

piątek, 26 czerwca 2009

codzienność...

Tak trudno staje się znów „zwykłym człowiekiem”...
Telefon milczy-to mnie drażni... Przemek odezwie się dopiero z Niemiec-kiedy zmieni kratę...myślami ciągle jestem z nim... to takie trudne-wiedzieć że tak długo się nie zobaczymy... że zniknie z mojej codzienności, nie będzie telefonów w środku nocy...długich rozmów przez gg... to takie trudne wrócić znów na ziemie...
Mam wolne w pracy-bo teoretycznie powinnam być teraz w Bieszczadach z Nim.. eh... prawie całe dnie spędzam w łóżku-i wspominam, żyje chwilami które były... odtwarzam wszystko w pamięci- bez końca... wiem ze nie wolno-tak zbyt długo-trzeba wyjść z za szklanego muru - stawić czoła codzienności...mojej-takiej ulubionej.... samotność-którą znów zaczynam lubić-czas na dobrą samotność...
Teraz czas na naukę...2 egzaminy do tyłu... jeszcze 4 do zdania... teraz to się liczy....pewno trochę to rodzaj ucieczki-w bezpieczny świat literatury naukowej;) mnóstwo materiału do przerobienia-ale poradzę sobie-bo jakże by mogło być inaczej.... ;)
Zrobiłam przemeblowanie w pokoju-poprzestawiałam kilka mebli-z pomocą brata-oczywiście... ja taka właśnie jestem-weszłam do pokoju- rozejrzałam się i pomyślałam czas na zmiany- i w głowie od razu pojawiła się wizja-nowego układu... a jak pomyślałam tak zrobiłam- wszystko trwało może z 20 minut:)
Wczoraj zaskoczył mnie kolega- zupełnie niespodziewanie zadzwonił-żeby mnie ochrzanić o nie zdany egzamin-nagadał mi że mam się wziąć w garść i zdać to zaraz-bo będę mieć z nim do czynienia...przesłał testy –tak zdolni studenci już mają testy-a poprawka dopiero jutro:)
To takie miłe uczucie-ze ktoś się o Ciebie martwi... a nie spodziewałabym się...
Marzy mi się impreza...taniec....szaleństwo...i zapomnienie...
I tęsknie...tęsknie...tęsknie...

w czerwonej pościeli

W kawałku czerwonej pościeli...
Zaplatana w białe prześcieradło...
Gdzieś...
Kiedyś...
Otulona silnymi ramionami....
Znalazła szczęście...
W dole brzucha rodzi się pożądanie...
Przyjemnie łaskocze...
Otulona wilgocią, rozkołysana ciepłem palców...
Nie ma tajemnic-przed niebieskimi oczami..
Czuje... potrzebuje...pragnie...
nie boi się- dziwne- Ona się nie boi...
a zawsze się bała...
ciągle wplątuje stopy i dłonie w Jego stopy i dłonie...
zabiera mu trochę ciepła- i tylko dziś ma do tego prawo...
kiedy Go całuje Jej włosy opadają na Jego twarz...
On mówi że to uwielbia...
Czuje Go jak tylko można przez skórę najbliżej...
Najmocniej, najpełniej, najdokładniej...
Ona uwielbia ten moment....
Ten rozkoszny moment kiedy On się w Nią zagłębia...
Uwielbia Jego ciężar na swoim ciele....
Rozkołysane biodra... przyśpieszony oddech... błądzące dłonie...
Jej rozchylone wargi... tuż przy Jego rozchylonych wargach...
Oddycha Jego powietrzem...
Skóra błyszczy od kropelek potu...
Jego...Jej... rozszerzone źrenice-od przyjemności, od pragnienia...
Jeszcze bliżej, jeszcze mocniej... poczuć Go...poczuć Ją...
Jej dłoń w mocnym uścisku Jego dłoni...
I to uczucie w Niej...ta radość w Niej... ta przyjemność...
Kiedy nie można już bliżej, piękniej, mocniej-czuć...
Uwielbia kiedy On wtula się w jej twarz błogo zmęczony...
On przy Niej ... wtulony, zaplątany jeszcze w jej ciało...
Szepcze tak cichutko-że Ona ledwie słyszy...
„uwielbiam Cię maleńka”

czwartek, 25 czerwca 2009

płacze...

Płacze...
Nic nie ukoi tego bóle we mnie teraz...
Boli...
Ostatnie ciepłe słowa na pożegnanie...
„Będzie mi Ciebie brakowało...”
Co mam Ci na to powiedzieć...
Mam tyle nadziei w sobie....
Tylko czy to nie głupota....
Tak bardzo się boje...
tego czasu-kiedy będziesz tak daleko...
wszystko może się zmienić...
będę czekać na każdy gest od Ciebie...
tak bardzo chciałabym mieć szanse...
mieć szanse na wspólne szczęście...
jesteś już taki mój...
patrzę na Twoje zdjęcie-tak bardzo chciałabym móc położyć dłoń na tej twarzy...
odczuwam prawie fizyczny ból braku Ciebie...
miałam racje-byłeś przy mnie szczęśliwy jak nigdy...
„szczęśliwy jak nigdy” -tak bardzo chciałabym w to wierzyć...
Chciałabym być na tyle ważna...-żebyś przestał się bać...
Żebyś zaryzykował-chciał tyle zmienić...i być...
Być ze mną – szczęśliwy jak nigdy...

złapana w tańcu...

złapna w tańcu... zatrzymana w szeleństwie sobotniej nocy... moja pasja-kocham to...

...

Jest tak późno... pozwoliłam mu poczytać, poznać moje myśli o nim... tak bardzo tęsknie za nim-już tęsknie... nie zobaczymy się już przed jego wyjazdem... musze być silna- silna kobieta.... tylko nie dać się zwariować tym złym myślom w mojej głowie... zawsze byłam silna-teraz tez będę... będę obiecuje... potrzebowałam dziś przyjaźni- potrzebowałam obecności... dziękuje za to wiadomym osobą-byli ze mną... w wspólnym śmiechu i narzekaniu na świat i facetów;) trochę się boje tego czekania...czekania na wiadomości od niego... będę się martwić o niego po prostu... ale spokojnie, spokojnie... wykorzystam tan czas dla siebie-spróbuje tak zrobić... lato-to przecież piękny czas...-tyle rzeczy można zrobić...
Odkryłam ze lubię moje krótsze włosy, pocieniowane -bo tak nie dawno byłam u fryzjera... i bardzo przeżywałam że dużo mi ich ścięła- ale sokoro prawie nikt nie zauważył-to chyba nie tak znów dużo:)
Położę się już-może w pokoju gdzie byliśmy razem...w pomarańczowych ścianach, na twardym i dużym łóżku-okryje się tą samą kołdrą... rano po przebudzeniu spojrzę w to samo okno... wiem to takie głupiutkie...ale choć w ten sposób będę jak by bliżej ten nocy-bliżej Niego... idę pośnić o Nim...

z rozmów nie posklejanych...

..............................................................................................
przemek 22:44:11
wiesz co dziś za dzień?

beata 22:44:27
środa?
22:44:32
24

przemek 22:44:37
też
beata 22:44:43
czerwiec
przemek 22:44:57
przytulania dzień

przemek 22:45:23

przytuliłaś sie dziś do kogoś?

beata 22:45:30
a o tym mówisz
22:45:37
tak
22:45:45
przytuliłam sie...
22:45:48
w nocy

przemek 22:45:48
bo ja nie

beata 22:46:01
ale że to było po 12 to juz mogę zaliczyc do dziś

przemek 22:46:05
???

beata 22:46:35
ale nic nie pamięta...poszłam do niej spać bo była burza.... -mówię o siostrze...

przemek 22:47:07
hehe juz zazdrosny byłem

beata 22:48:55
akurat ;)

przemek 22:49:17
troszke
22:49:37
choc może nie za bardzo mam do tego prawo
....................................................................................................
przemek 23:01:24
nono
23:01:38
niezle

beata 23:01:42
hm?

przemek 23:02:16
zdjęcia - podobają mi sie

beata 23:02:44
a ja myślałam ze ja ;)

przemek 23:03:32
no właśnie dla tego mi sie podobają ze to Ty na nich jesteś
...............................................................................................................
przemek 23:39:19
powoli pakuje sie
23:39:43
robie liste rzeczy które mam jeszcze kupić
23:39:57
albo zrobic

beata 23:40:21
dużo Ci jeszcze tego zostało

przemek 23:40:33
a mieliśmy byc w bieszczadach
23:40:45
no jeszcze troche

beata 23:41:04
zabierz ze sobą-choć kawałeczek mnie-dobrze ??

przemek 23:41:40
bedziesz ze mną
............................................................................................................

środa, 24 czerwca 2009

noc bez godziny snu...

Mam za sobą piękną noc...
Noc bez ani jednej godziny snu...
Miałam go przez 12 godzin...
12 godzin których nigdy nie zapomnę...
Myślę o tym wszystkim co było i nie mam pojęcia jak to ubrać w słowa...
Jak opowiedzieć o sile jego spojrzenia-
W jego oczach jestem na prawdę piękna...
Tyle ciepłego dotyku...
Szalonego dotyku... namiętnego, spontanicznego...
Chciałbym zniknąć w tym dotyku, zniknąć w jego dłoniach...
Rozmawialiśmy...o wierze, o Bogu... o miłości o przywiązaniu, o książkach...
O pasji... o mnie... o Nim... o nas...
Mówił „chyba nie będę umiał zapomnieć o tobie...”
„tez nie che żeby to się tak skończyło...”
Słowa dające nadzieje-jak będzie los pokaże...
Uwielbiam z nim przebywać...
Potrafimy się tak wspaniale bawić w swoim towarzystwie...
Rozumiemy się bez słowa-łapiemy myśli...
Dużo rozmów, dużo bliskości, dużo śmiechu...
Śmiałam się do łez;)
Pamiętam go zaplątanego w mojej pościeli...
Ma piękne ciało...
szerokie ramiona, silny-ładnie ukształtowany brzuch... wąskie biodra długie nogi...
tak-ma piękne ciało... poznałam wszystkie jego zagłębienia, łuki, wszystkie blizny...
pamiętam oczy-takie ciemne-z rozszerzonymi źrenicami- i tylko niebieska obwódką...
uwielbiam to pragnienie w Jego oczach-tak bardzo mnie pragnął...
przy nim czuje się tak bardzo kobietą... tak bardzo kobiecą-kobietą...
wspólny obiad, wspólna kolacja...
kanapki o 3 nad ranem-nadzy wtuleni w sobie-zgłodnieliśmy...
była burza...
siedziałam wtulona w Niego... objęta jego ramionami...
wokół ciemno... rozmawialiśmy o duchach...
i tylko przy świetle błyskawic widziałam jego Twarz...
w blasku świec-byliśmy jednym ciałem, jedną duszą...
o 4 rano- zasnęliśmy na trochę-obudził mnie pocałunkiem...dotykiem...
marze o takich porankach-gdzieś, kiedyś...
przy mnie był taki radosny... biła od niego taka radość... był szczęśliwy
jestem pewna w tą noc przy mnie-był szczęśliwy...
ciągle mnie przytulał...wplątywał palce w moje włosy...
ciągle nasze dłonie siebie szukały-miałam go cały czas tak bardzo blisko...
wokół cisza-cały dom śpi...a my tak bardzo próbujemy się sobą nasycić...
ciągle mi mało, ciągle mi mało...
ten poranek był taki radosny-zupełnie inny niż ten po weselu...
to taki poranek kochanków-mających wspólne tajemnice, wspólne sekrety...
niby wszystko jest tak jak dawniej-a jednak zupełnie inaczej...
wspólna droga na przystanek była radosna-tak piękny poranek na dworze-taki rześki...
świat mokry po deszczu-jeszcze ciężkie chmury...
i słońce które z taką siła się przez nie przebija-słońce daje nadzieje...
i On przy mnie...taki szczęśliwy-tak pięknie na mnie patrzy...
jeszcze ostanie chwile przed odjazdem autobusu-pełne czułości...
ciepłych gestów, ciepłych słów...
powiedział – „było cudownie”
było cudownie...
to wspaniały poranek na pożegnanie...




a teraz próbuje powstrzymać łzy...

sobota, 20 czerwca 2009

przekorny los...

Nienawidzę cię przekorny losie... słyszysz nienawidzę cię... nienawidzę...
Jak mogłeś mi to zrobić... głupi losie... głupi losie...
Tak bardzo czekałam na ten wyjazd...
tak bardzo go pragnęłam...
okazało się że Przemek musi jechać do tych Niemiec już w środę...
nie ma na to wpływu...
nie będzie wyjazdu do Bieszczad...
zabrałeś mi ostatnie dni z Nim...
zabrałeś mi ostatnie noce z Nim...
jak mogłem przekorny losie...
jak mogłeś...

naiwna...łatwopalna...

Tak bardzo chciałam dziś zmoknąć w deszczu...
Tak mocno padało...
chciałabym poczuć krople deszcze na mojej twarzy, szyi, ramionach...
na mim ciele tak spragnionym dotyku...
środa... środa dzień wyjazdu...
i tak bardzo nie wiem jak to ogarnąć...
cztery dni... trzy noce... tylko w Jego towarzystwie....
wiesz-mam świadomość tego jak to szybko minie...
jak sekunda za sekundą czas mija...
każda sekunda...minuta...godzina- będzie przybliżać nasze rozstanie...
rozstanie na tak długo... być może na zawsze....
być może ostatni raz go przytulę...
ostatni raz pocałuje...
ostatni raz obudzę się jego ramionach...
ostatni raz powie do mnie „ moja maleńka...”
ostatni raz... ostatni raz...
boje się że potem rozpadnę się z wielkich hukiem...
ten czas mnie zmieni...
cztery dni z kimś....tak dla mnie niesamowitym...
jest tak bardzo różny ode mnie... zupełnie inny...
dwa zupełnie różne światy...
a tak bardzo do mnie pasuje...
nie wiem...
spalam się...
może to wszystko to tylko złudzenie...
może to wszystko tylko się nam tak wydaje...
jesteśmy ostrożni... bardzo ostrożni...
mówimy „lubię Cię”...
lubię...lubię...lubię...
to za mało...to zdecydowanie za mało....
nie analizować... nie układać... nie wyobrażać sobie... nie planować...
to takie trudne nie planować....
ja tak bardzo chce planować...
wiem-nie mogę... wiem nie powinnam...
dobrze, dobrze już...
chce tego... chce tych dni tylko naszych-tak bardzo naszych...
jestem taka właśnie łatwo palna...emocjonalna...
taka jestem-nie zmienię tego...
boję się że nie będę tak do końca sobą...
będę próbować być taka żeby za mną zatęsknił, żeby chciał być...
a to bez sensu...
bo przecież polubił mnie taką jaka jestem...
pamiętam mówił „tak bardzo lubię Cię za to jaka jesteś intensywna, impulsywna...”
kilka rzeczy do zrobienia przed wyjazdem... wybór rzeczy które zabiorę...
chce się delektować tymi przygotowaniami...
delektować się każdą chwilą potem...
przezywać to wszystko intensywnie...
zapamiętać...wszystko tak dokładnie zapamiętać...
chciałbym zabrać ze sobą aparat...
choć w ten sposób złapać chwilę...
naiwna...

piątek, 12 czerwca 2009

Racjonalna poukładana kobieta...
Szaleństwo
Zwykły dzień
W pokoju obok brat i siostra
Ty
Dotykasz mnie
Rozpalasz moje zmysły
Nie umie powiedzieć – Nie
Niebieski fotel
Ja na Tobie
Ty we mnie
Szaleństwo
Niebieski fotel
Zwykły dzień



Nie, nie zwykły dzień
Kochałeś mnie


Znów mnie kochałeś
Znów nie umiem Ci się oprzeć


Niech ktoś to zatrzyma...

chciałbym Cię namalować...

Wiesz chciałbym umieć malować..
Uwiecznić ulotne i piękne dla mnie chwile...


Słucham i uśmiecham się...


Wiesz-namalował bym Ciebie teraz...


Jaka bym była-pytam?

Właśnie taka...
z pół uśmiechem na ustach...
z rozczochranymi włosami
i tym spojrzeniem..

uśmiecham sie z czułością



spojrzenie ma siłę -bo patrzę na Ciebie

wyrwane z kontekstu...

cześć masz pełne prawo nie odpisywać...piesze bo tak bardzo się miotam...pisze bo nie umiem podjąć racjonalnej decyzji.... zakochałam sie....
22:31:12
musze wybrać...
22:32:17
powiedz lepiej jest się spalić tak bez reszty czy mieć do siebie na tyle szacunku żeby nie wchodzić na drogę która wiedzie do nikąd
22:33:53
mogę przeżyć kilka pięknych dni... wiedząc ze nie będzie żadnego potem...dam z siebie wszystko... a nie dostanę w zamian nic-powiedz warto?
22:35:33
powiedzieć sobie dość.... i nie wplątywać sie w relacje bez sensu...nie próbować naprawiać całego świata...
22:35:52
powiedz powiedzieć sobie dość
22:36:11
rozum mówi odejdź...
22:36:33
serce mówi zostań i spłoń..
22:36:45
a ja już nie chce wybierać...
22:37:38
dziękuje że mogłam to napisać..
błagam niech ktoś mnie powstrzyma... niech ktoś powie dość...nie rób tego..
powinnam odejść...powinnam zatrzymać ten ogień z Przemkiem...
Boże tak bardo choć raz chciałbym miec siłe powiedzieć sobie dość...
czuje że to za dużo...
On wywołuje we mnie tyle uczuć...
przeżywam wszystko za bardzo... za mocno...
wiem-nie dostane nic w zamian...
wszyskto co było ważne przestaje takie być..
w imie czego...?
pytam w imie czego-miłości?
a co to takiego ta miłość...
bo ja nie wiem...
mam 24 lata
nie wiem

piątek, 5 czerwca 2009

przekorny losie...

Los bywa bardzo przekorny... nieźle się nami bawi...
Przemek skręcił nogę w kostce... dostał zwolnienie lekarskie na 2 tygodnie... potem miałby wrócić do pracy do Krakowa na tydzień... bo potem nasze Bieszczady... a potem.. potem ten Jego wyjazd za granice... postanowił w ogóle nie wracać do tego Krakowa.... więc jest tu w Jaśle...tak blisko... w niedziele jesteśmy umówieni na spotkanie... a dziś już piątek...:)
Więc będzie tu cały czas do naszego wyjazdu... więc mamy trochę czasu-jeszcze.... tak za nim tęsknie-już nie mogę się Go doczekać... więc jest szansa że pobędziemy ze sobą jeszcze trochę... ale to znaczy ze będzie mi coraz bliższy, coraz bliższy... i będzie mi potem trudno, bardzo trudno... i kolejny raz nie chce myśleć co będzie potem... chce wbiec w ten ogień-bo On to ogień.... nie chce się bać... chce być sobą-chce z nim zwariować... chce się śmiać, wygłupiać... rozmawiać całą noc... kochać się od upadłego... chce się w Niego wtulić... chce się przy nim obudzić... chce jeść wspólne posiłki... che go słuchać... chce się z nim spierać, droczyć... chce na Niego patrzeć...chce go poznawać, przyglądać się mu.... che iść ramie w ramie... chce biec trzymając Go za rękę... che pokazywać mu cały mój świat...
Hm.....
w sobotę egzamin... niedziela na zajęcia... i potem On... jak się tam skupie to pojęcia nie mam... chce ładnie wyglądać- założę lekką sukienkę... chciałabym pójść do parku... usiąść na ławce...-może na tej samej co kiedyś-głupiutkie pamiętam która to ławka...:) chce wbiec w jego ramiona, rzucić się mu na szyje i pocałować...- i tak właśnie zrobię a co!!:))

Boje się takich schematów w które popadamy... nie chce schematów...to że kiedyś coś było z kimś innym naprawdę nie znaczy że teraz tez tak będzie... nie che schematów...potrzebuje spontaniczności... to takie kradzione chwile szczęścia... nie wiem czy będziemy mieć szanse na jeszcze.... szanse na potem.... a to uczucie zasługuje na intensywność... na intensywność bez lęku i ograniczeń... bez ostrożności... więc z sercem na dłoni-biegnę w ogień...
I już dawno nic mnie tak nie cieszyło...

poniedziałek, 1 czerwca 2009

hm...

Tak bardzo poplątana dziś...
Sesja... tyle czeka mnie nauki-tyle egzaminów....
Ale jak tu się skupić... no jak...
Przemek w Jaśle-skręcił nogę i jest tu..
tak blisko i tak daleko...
boje się tego wszystkiego...
boje się tego wspólnego wyjazdu...
boję się tego co potem-czy w ogóle będzie jakieś potem....
i tyle mam radości w sobie-kiedy z nim rozmawiam...
tak-chyba trzeba powiedzieć to głośno i wyraźnie...
zakochałam się... zakochałam się....
i mogę góry przenosić- i wszystko wydaje się być piękniejsze niż zwykle...
tylko-ten strach...tyle sprzecznym uczuć...
ale u mnie to zawsze tak....
albo biało- cudownie... albo czarno-depresyjnie...
tak paleta uczuć-a wszystkie zmienia się w ciągu kilku minut....
impulsywna-jestem impulsywna-tak bardzo impulsywna...
czuje na dłoniach zapach polnego maku...
poszłam na spacer-zerwałam mak-zostawił mi swój zapach...
piękne niebo dziś... takie ciężki, majestatyczne...
idę poczytać myśl historyczno ,socjologiczno, administracyjno, ekonomiczną....
hm...może będę mądrzejsza;-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz