czwartek, 24 listopada 2011

zauroczenia ciąg dalszy...
jest ostatnio jakiś smutny, inny niż do tej pory był, inny niż do tej pory Go znałam...
a ja ciągle kreuje siebie na taką, niezależną, samowystarczalną, odważną i w ogóle, w ogóle... stanowczo za dużo Go w mojej głowie...
nie znam Go, prawie nic o nim nie wiem... a jakoś tak boję się zadawać pytań, jestem ostrożna i paradoksalnie staram się trzymać dystans - pragnąc odrobiny bliskości...

dziwnie się dziś czułam w tym autobusie... nie byliśmy sami- tzn. były też dwie moje koleżanki ja i On- staliśmy wszyscy razem, rozmawiając... dziwnie czułam się w tym towarzystwie...

wiem co powinnam zrobić - zająć się sobą... zająć się swoimi rzeczami, swoimi przyjemnościami...

1 komentarz:

  1. gówno tam prawda!!! :):):)
    nic nie musisz! :):):)

    ps. nie mam na celu obrażenia Cie, po prostu to mi przyszlo pierwsze do głowy! :)
    wiesz... a ja daje siebie jak na otwartej dloni, czasem ktos to wykorzystuje, bierze co chce, milczy, co mnie rani, spac nie daje... ale... to mi własnie daje szczęście... że co by nie byo, nie udaje kogos, kim nie jestem, tylko mimo wszystko to jestem ja!
    prawdziwa!
    tak se powiedziałam...

    a może zrób pierwszy krok?
    kawa?

    OdpowiedzUsuń