poniedziałek, 28 listopada 2011

andrzejkowo...

byłam w sobotę w klubie na Andrzejach... i byłam zakłopotana-znalazłam się w dość niezręcznej sytuacji... dzwonił K. - zaproponowałam mu żeby przyjechał właśnie do klubu- ale sądziłam że przyjedzie ze znajomymi, tak jak zwykle- a On to chyba odebrał jako moje zaproszenie... a ja byłam umówiona ze Sławkiem... w gruncie rzeczy K przyjechał sam - i mieliśmy trójkącik- ja pomiędzy byłym facetem a kolegą... rewelacja...;/ było mi okropnie niezręcznie... a widziałam że K jak przykro- sądzę ze wziął nas za parę mnie i Sławka... szybko pojechał do domu- nawet się ze mną nie pożegnał... nie pomyślałam że to tak może wyglądać- dopiero Sławek mnie uświadomił- a K. swoim zachowaniem to potwierdził...
jak zwykle w mojej głowie pojawił się galop złych myśli, i obawa o "biednego" K.
ale potrafiłam powiedzieć sobie stop, nic złego nie zrobiłam, nic złego nie miałam na myśli, zresztą nie muszę się mu z niczego tłumaczyć, a jak dzwonił wspominałam o Sławku...
koniec kropka... przyszłam tam potańczyć, spędzić miło czas- i tak właśnie potem było... dużo się śmiałam, dużo tańczyłam... spotkałam chłopaka z poprzedniego tygodnia- facet naprawdę fajnie tańczy- spędziliśmy razem w zasadzie pół imprezy...


rozmowy w autobusie są jak balsam na moją duszę, przywracają wiarę w inteligentnych i błyskotliwych,oczytanych facetów;) zaproponował mi znów płyty tym razem z filmami - nagra je specjalnie dla mnie - prawda że miło;)

1 komentarz: