środa, 16 listopada 2011

...

zupełnie nie wiem co powiedzieć....
ale to wszystko jest poplątane... - spędziliśmy ze sobą 1,5h - miałam mu nawrzucać, miałam na Niego nakrzyczeć - i mi nie wyszło - tzn zapytałam o to co chciałam zapytać... jak zwykle w głowie masz sto tysięcy możliwych scenariuszy - a rzeczywistość i tak będzie inna...
i jak zwykle w takich sytuacjach analizuje całe spotkanie i zastanawiam się jak się zachowałam, co powiedziałam - co mogło mu się podobać a co mniej...
ale po cholerę tak robię - jestem sobą - sobą powinnam być - i albo mnie taką lubi, albo nie... i koniec i kropka...
zrobiłam pierwszy krok - zrobiłam...
i na tym basta...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz