odkryłam ze oglądanie komedii to fajna sprawa- śmiałam się do łez;) brat zajrzał do mnie do pokoju ażeby sprawdzić co mi jest- a ja się tylko śmiałam...
dbanie o siebie sprawia mi przyjemność- nigdy nie czułam się tak dobrze we własnej skórze...
tęsknie za dotykiem ziemi pod palcami i zapachem lili z mojego ogrodu...
chyba zwariowałam - radość, wszędzie radość... już dawno nie było mi tak radośnie...
czytam do obłędu smutną książkę - już dawno nie czytałam tak dobrej książki - kobieta pisze tak - że można to poczuć - czytasz i czujesz, ból, smutek, złość- niesamowite...
ta zima mnie denerwuje - ja chcę śnieg - chociaż troszeczkę - od tak - ażeby przykryć szarość...
w sobotę marzy mi się klub i taniec - tak bardzo poszłabym potańczyć... na kilka godzin zatracić się w muzyce i tańcu...
znów jestem ciekawa wszystkiego - znów wszystko mi smakuje - codzienność mi smakuje... po tym całym czasie bylejakości, nijakości- teraz wszytko wydaje mi się takie intensywne i wyraźne... ta sama rzeczywistość - zupełnie inne emocje...
mój sposób postrzegania jest inny...
mam w głowie magiczną miotełkę którą wymiatam wszystkie nie potrzebne myśli - mam głupią skłonność do obwiniania się za wszystko i rozmyślania, analizowania - po co?
a co to za książka?
OdpowiedzUsuńza śniegiem też tęsknię.
a radość...jest fajna :))
właśnie, co to za książka?
OdpowiedzUsuń