wtorek, 3 stycznia 2012

odkryłam ze oglądanie komedii to fajna sprawa- śmiałam się do łez;) brat zajrzał do mnie do pokoju ażeby sprawdzić co mi jest- a ja się tylko śmiałam...

dbanie o siebie sprawia mi przyjemność- nigdy nie czułam się tak dobrze we własnej skórze...

tęsknie za dotykiem ziemi pod palcami i zapachem lili z mojego ogrodu...

chyba zwariowałam - radość, wszędzie radość... już dawno nie było mi tak radośnie...

czytam do obłędu smutną książkę - już dawno nie czytałam tak dobrej książki - kobieta pisze tak - że można to poczuć - czytasz i czujesz, ból, smutek, złość- niesamowite...

ta zima mnie denerwuje - ja chcę śnieg - chociaż troszeczkę - od tak - ażeby przykryć szarość...

w sobotę marzy mi się klub i taniec - tak bardzo poszłabym potańczyć... na kilka godzin zatracić się w muzyce i tańcu...

znów jestem ciekawa wszystkiego - znów wszystko mi smakuje - codzienność mi smakuje... po tym całym czasie bylejakości, nijakości- teraz wszytko wydaje mi się takie intensywne i wyraźne... ta sama rzeczywistość - zupełnie inne emocje...
mój sposób postrzegania jest inny...
mam w głowie magiczną miotełkę którą wymiatam wszystkie nie potrzebne myśli - mam głupią skłonność do obwiniania się za wszystko i rozmyślania, analizowania - po co?

2 komentarze:

  1. a co to za książka?
    za śniegiem też tęsknię.
    a radość...jest fajna :))

    OdpowiedzUsuń
  2. właśnie, co to za książka?

    OdpowiedzUsuń