wtorek, 6 września 2011

dziś już wtorek - czas goni do przodu...
dziś mam imieniny - w zasadzie pamiętały o tym dwie osoby- ale to nie ma znaczenia... dobrze się czuje - zaraz po pracy zrobiłam sobie wieczór tylko dla siebie - pod kocem z książką...

wesele? daniel?
byłam z siebie dumna - bo jak to zwykle przed wielkim wyjściem okazuje się że jakieś szczegóły są niedopracowane, to fryzura nie układa się idealnie, to lakier na paznokciach jest nie równo - i tym podobne drobiazgi zawsze zupełnie wyprowadzały mnie z równowagi... tym razem udało mi się zatrzymać ten galop myśli, wziąć głęboki oddech i złapać zdrowy dystans...
dobrze się czułam - nie porównywałam siebie z nikim innym... po prostu dobrze było mi w swojej skórze...
daniel?
daniel był mną oczarowany... jest fajnym bardzo miłym facetem... ale jakoś tak - nie wiem jak to trafnie określić - drażnił mnie... chyba za bardzo chciał dobrze wypaść, za bardzo się starał...
prawie każdy mężczyzna zwrócił na mnie uwagę, czułam na sobie spojrzenia, łapałam uśmiechy... to był dobry wieczór dla mnie...

2 komentarze:

  1. Spóźnione: Wszystkiego Najlepszego,niech szczęście nigdy Cię nie opuszcza, a marzenia zawsze się spełniają :)

    Cieszę się, że impreza udała się, że dobrze się bawiłaś i ogólnie chyba masz się dużo lepiej :)

    OdpowiedzUsuń