poniedziałek, 26 września 2011

imprezowo...

to była dziwna impreza... ogólnie źle się czułam... - nie serce a żołądek spłatał mi figla, źle się czułam fizycznie...
K. zachował się okropnie - tzn udawał ze mnie nie zna - cały czas przy tym starając się być obok mnie, ciągle łapałam na sobie Jego spojrzenia - apotem odwracał wzrok... ja naprawdę sądziłam ze zachowa się jak człowiek- podejdzie zapyta co słychać- tak normalnie... przeliczyłam się...
było mi przykro- starałam się zbytnio tym nie przejmować...
po kilku godzinach podeszłam ja i pogratulowałam mu umiejętności udawania że mnie nie zna i że świetnie mu to wychodzi... jemu zrobiło się głupio- a ja sobie poszłam...
w niedziele do mnie dzwonił- nie odebrałam- no bo po co?


był też Z. - ten Z. który tak bardzo mi się podoba, ciekawi mnie ten facet- żeby nie powiedzieć intryguje... Jego zachowanie jest tak bardzo sprzeczne- nie ogarniam tego...
jakieś uśmiechy, spojrzenia- zamieniliśmy kilka zdań...
potańczyliśmy trochę razem...
i w zasadzie to wszystko- jakiś taki mało rozmowny był- miałam wrażenie że się nudzi... może jest nieśmiały- nie wiem-ale na pewno nie mam ochoty Go tłumaczyć i za nim gonić... o nie, nie, nie...
obserwowałam Go od kilku imprez - zanim do mnie podszedł - On nie podrywa dziewczyn na prawo i lewo, jest bardzo przystojny - za każdym razem kiedy jakaś dziewczyna próbowała Go jakoś poderwać On sobie szedł - zupełnie nie wzruszony...
więc w zasadzie tylko do mnie podszedł... - co nie zmienia faktu że zachowuje się teraz tak jak bym Go chciała zaprowadzić do ołtarza...
ech ci mężczyźni... ;)

1 komentarz: