czwartek, 28 czerwca 2012

sobota wieczór- przychodzi sms- co robisz wieczorem?
piszę że wychodzę potańczyć, że już jestem umówiona- ale, jeśli chce to zapraszam...
więc jesteśmy umówieni na wspólne wyjście- odkładam tel i jestem cała roztrzęsiona z emocji... ile to razy zastanawiałam się jak by to było tańczyć z nim, pokazać mu to moje tak ulubione miejsce... a teraz to marzenie może się spełnić... wybieram sukienkę, krótką czerwoną- czuje się w niej dobrze, kobieco...
podobał mi się w tych dżinsach ( rzadko zakłada dżinsy) i koszulce- właśnie- Przemek założy koszulkę i dżinsy i wygląda rewelacyjnie ;)
przyjechaliśmy na miejsce,  poszliśmy jeszcze pospacerować po mieście... było ciepło i spokojnie... wziął mnie za rękę i tak sobie szliśmy, rozmawiając, śmiejąc się, potem usiedliśmy na ławce... to była przyjemna chwila - siedzieć tak obok Niego, rozmawiać swobodnie, spokojnie, radośnie... przeglądać się w jego oczach...
potem było mi tak trochę nieswojo, niespokojnie... na parkiecie prawie nikogo, gdybym była sama-pewno poszłabym potańczyć- po prostu - bez zastanowienia - ale byliśmy tam razem-  
poszliśmy w końcu potańczyć -  i uśmiecham się na wspomnienie tych chwil - taniec z Nim jest nie do opisania- cały czas na mnie patrzył i uśmiechał  się do mnie... na nikim innym nawet oka nie zawiesił- tylko ja i ja  ( przyzwyczaić się można;) )
nie byliśmy długo- chyba oboje czekaliśmy już na powrót do domu.. i nasze kochanie...
i zaskoczył mnie ilością czułości, delikatnością i intensywnością dotyku... zaskoczył mnie słowami, cierpliwością... - tym wszystkim czego oczekiwałam gdzieś tam w marzeniach...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz