środa, 3 października 2012

jesień... zbieram kasztany- znów mam je wszędzie w każdej torebce i w każdej kieszeni...
park tak pięknie dziś wyglądał - pełny liści, taki cichy, zanurzony w pomarańczowym światłe latarni...

i to dzisiejsze spotkanie- było zupełnie inne - no bo i osoba inna...
pełna konsternacja- różnica jak dla mnie jest piorunująca...
nie zrobię teraz statystyki porównawczej... niby wszytko okej, niby rozmawiamy, żartujemy śmiejemy się... ale dziś cały czas czułam napięcie, tak jak bym cały czas musiała się starać, udowadniać - moją inteligencje poczucie humory...  a przecież do cholery nie muszę nikomu nic udowadniać...

i zatęskniłam za tym poczucie spokoju i swobody...
och i tak bardzo bym chciała ażeby On czuł podobnie... hm- ale cisza to raczej nie jest dobry początek...

tak więc, mężczyzn rozróżniamy na dwie kategorie- tych którym podobam się ja i tych którzy podobają się mi... -  wspólnego mianownika na razie brak...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz