niedziela, 31 lipca 2011

różnie...

zrobiłam przemeblowanie w pokoju... jest inaczej, fajniej- bardziej przytulnie... pomalowałam lampkę... poprzestawiałam wszystko- rzeczy które się mi z nim kojarzyły wyrzuciłam- zacieram wszelkie ślad jego obecności w moim małym świecie... zupełnie trudniej wymazać go z myśli i wspomnień... ale ciągle powtarzam sobie że na to potrzeba czasu- ciągle miewam jeszcze chwile kiedy mam ochotę do Niego zadzwonić i spróbować nakłonić go do jakichś wyjaśnień- ale powtarzam sobie - po co? na po co? żebym miała potem w kółko co rozpamiętywać...

dość... teraz muszę chronić siebie- nikt inny tego za mnie nie zrobi...
raz czuje się lepiej raz gorzej- gorsze chwile staram się przetrzymać... dobrymi staram się upijać, wysysać z nich całą energię...

zabrałam siostrę na koncert, najpierw miał być stachurski potem De mono... o występie tego pierwszego nawet nie mam ochoty wspominać- po prostu nie podobało mi się...
ale de mono- och co to był za koncert... tyle dobrej energii... ten facet jest niesamowity na scenie... jak śpiewał po prostu ciary po plecach przechodziły...
byłyśmy w samym przodzie- widać że muzyk ato ich pasja- to ich życie... cały tłum po prostu szalał... wyskakałam się i wykrzyczałam na całego...
zawsze po takim koncercie jestem pełna pozytywnej energii...

2 komentarze:

  1. Będzie coraz lepiej. Też lubię De mono :) mają tyle pięknych piosenek :) Pozdrawiam. Trzymaj się.

    OdpowiedzUsuń
  2. no , a zastanawialam sie czego posluchac wlasnie ;) teraz juz wiem ;)wymazanie go jest dobra droga!! ;)

    OdpowiedzUsuń