niedziela, 1 kwietnia 2012

zawsze byłam niecierpliwa- wszystko chciałam już i teraz, nie lubiłam czekać...  mój umysł potrafi tworzyć niestworzone wersje oczekiwanego zdarzenia... to mnie często gubi- bo tworze sobie jakiś obraz, czegoś na co czekam- a potem rzeczywistość okazuje się inna- nie gorsza- inna po prostu-  a ja już jestem uprzedzona..

miał zadzwonić na drugi dzień, miał wyjaśnić, miał wytłumaczyć- bałam się tego tel. tej rozmowy... ale wytłumaczyłam sobie jak małej dziewczynce- że nie trzeba się bać, że to już nie mój świat, On już nie może mnie zranić, że przecież mogę zrobić jak będę czuła... spokój- to czego często mi brakuje...
oczywiście nie zadzwonił tak jak obiecał- ale robił tak już wcześniej- więc przyjęłam to ze stoickim spokojem - dumna z siebie jak paw:) nie szczególnie nawet o tym opowiadam- jakoś nie potrzebuje ostatnio rozmawiać o tym co u mnie - wszystkie te moje "problemy" wydają mi się takie trywialne i nie istotne...
kolejna poważna rozmowa podobno dziś wieczorem- zobaczymy - co On ma mi takiego ważnego do powiedzenia...

brakuje mi tego miejsca tutaj...

dużo czytam, mam, wrażenie że słowa i litery przechodzą przez mój umysł jak burza...czytam kilka książek na raz... w pracy jedną w domu mam kilka zaczętych- sięgam po tę na którą mam aktualnie ochotę, zależnie od nastroju... zrobiłam się wybredna, dobra, zła, nie ciekawa -  ja je pochłaniam -  książkę czytam średnio 2 dni... do tego mam manie wyszukiwania, miejsc, zdarzeń, osób o których przeczytam w internecie..
żyje sobie w innym świecie.. w ciekawym świecie wyobraźni...

ale żeby nie było -  byłam na randce ostatnio i o dziwo nawet mi się podobało- tzn pan który mnie na tę randkę zaprosił był całkiem, całkiem... ale nie zadzwonił  i nie napisał potem - no cóż jakoś szczególnie nie rozpaczałam;) może czekał na mój ruch a może po prostu mu się nie podobało- zresztą to nie ma znaczenia... może jakiś czas temu odezwała bym się pierwsza - ale podobno jak mężczyźnie zależy naprawdę to się stara i nic nie ma znaczenia ( tak głosi legenda;) )
hm... może włącza mi się syndrom "księżniczki na wysokiej wieży"

brakuje mi utrwalania, opisywania tutaj- drobnych rzecz- które zwróciły moją uwagę - bo jeśli coś sobie tutaj opiszę, błahego, drobnego- ale takiego co mnie zatrzymało, wzbudziło we mnie jakieś emocje- to potem mogę sobie to dokładnie odtworzyć w pamięci- zapamiętać ze szczegółami, wrócić do tego jak do ulubionych scen z filmu...
przecież wszystko ma tylko takie znaczenie jakie sami temu nadamy... aja chcę nadawać znaczenia, zapamiętywać...

2 komentarze:

  1. Ja często wracam do tego co kiedyś napisałam :) Wspominam :) szczególnie te dobre chwile, które opisałam.

    Jak masz czas, to pisz. Blog, albo pamiętnik to dobre miejsce, żeby się wyżalić, dobre żeby napisać o swoich radościach. I nie ważne jest czy ktoś to przeczyta, czy skomentuje. Ważny jest sam moment przelania tego co się czuje, przemienienia tego w słowa. Czasami zwyczajnie to pomaga :)

    OdpowiedzUsuń
  2. więc po prostu rób to!
    To jest Twój blog, Twoje miejsce na ziemi, powinno być tu dobrze przede wszystkim Tobie :)
    Niech więc to będzie taki blog jak chcesz :):):)
    A ja... mi sie wydaje, że ja zawsze wyciągam pierwsza rękę, zawsze mimo tego, kto zawinił , potrafie od razu wybaczać, wystarczą mi małe gesty, drobne rzeczy, nawet mimo tego, że czasem moje postępowanie wydaje sie aż wręcz naiwne...
    Czasem kajam sie z tego powodu ale zazwyczaj mi szkoda czasu na samokrytykę, :)
    Wolę, żeby było dobrze, nie lubię niedomówień itd... sama bym dążyła, żeby rozwiązać niedogodną sytuację aby nie musieć sie głowić i łamać karku.
    Ale czasem jest tak, że nie mamy szansy i możliwości takiego kroku, co mnie najbardziej dobija...
    Życzę Ci, żeby wszystko się wyjaśniło, i żeby nie męczyło Cie tak długo :)
    ps. jak zawsze sie rozgaduję o sobie! :):):)

    OdpowiedzUsuń