środa, 15 czerwca 2011

...

w pokoju pachnie mi różami... zerwałam sobie duży bukiet z mojego ogrodu... trochę nie pasują do tego panującego u mnie rozgardiaszu ażeby nie powiedzieć burdelu...:/ jakoś brak mi weny do sprzątania...
piękna pogoda dużo słońca i wiatr, błękitne niebo i białe obłoczki...
martwi mnie ten mój brak sensownej pracy... tzn. bardzo lubię zajmować się Niną- ale powinnam znaleźć już coś innego... mój Krzysztof nie daje mi spokoju z tym moim szukaniem pracy... tzn trzeba przyznać że zbytnio się do tego nie przykładam-od czasem wyślę jakieś CV- okropnie się już zniechęciłam- to tak długo już trwa...
wygodnie mi jest tak jak jest, niezobowiązująco, bezstresowo, spędzam fajnie czas i jeszcze mi płacą za to...
ale już naprawdę czas wydorośleć- myślę że ten mój opór przed bardziej aktywnym szukaniem pracy wynika po prostu z lęku przed zmianami... to naturale- ale sama praca do mnie nie przyjdzie...
czuje się jak na jakimś detoksie - powód? mocne postanowienie nie myśleć o moich relacjach z K..


w zasadzie ostatnio do niczego się nie przykładam...
i naprawdę już czas na zmiany- już tak bardzo mi nie wygodnie w tym moim życiu....

2 komentarze:

  1. tak, najwysza pora na zmiany... na ogol zmiany wyhodza na dobre ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiem jak szukanie pracy może zniechęcić ... w zasadzie do wszystkiego, ale nie poddawaj się :) Popytaj wśród zanjomych, powiedz jakiej pracy szukasz ... Teraz to chyba najłatwiej jest znaleźć pracę przez znajomych. Już nie raz spotkałam się z tym, że firmy nie ogłaszają się tylko, biora pracowników "z polecenia".

    Trzymaj się :)

    OdpowiedzUsuń